Jeszcze przed pięcioma laty w fińskim Falun Jan Ziobro razem z drużyną sięgał po brąz mistrzostw świata. Później zamiast z dobrych wyników w skokach, znany był przede wszystkim z odważnych filmów, które zamieszczał w sieci. W oświadczeniach Ziobro zarzucał między innymi to, że jest poniżany i niszczony. Nagrania zyskały rozgłos i stały się przyczynkiem do publicznej dyskusji. 29-letni były reprezentant Polski w końcu zakończył karierę, a rozgłos, zamiast jego oświadczeń zaczęły zdobywać sukcesy naszych skoczków. Co pewien czas jego odważny głos przebija się jednak do sieci. Tak było między innymi podczas weekendowego programu "3. seria" w TVP Sport, w którym prowadzący powoływali się między innymi na wrześniowy wywiad Interii. Jan Ziobro mówił wówczas o woli pogodzenia się oraz o tym, że nóż ciągle był mu wbijany w plecy. "Nie wiem, czy coś by to dało, że teraz zadzwoniłbym do prezesa Tajnera. Przed filmikami, które publikowałem, wielokrotnie chciałem rozmawiać z prezesem, ale on mojego telefonu nie odbierał. Teraz mogłoby być tak samo. Z perspektywy czasu nie żałuję, że je nagrywałem i ludzie dowiedzieli się, jaka była prawda, ale przestałem je nagrywać, bo nie chciałem się dłużej denerwować" - powiedział Ziobro w weekendowym programie. Sportowiec oficjalnie zawiesił karierę. Jego zdaniem nie był traktowany sprawiedliwie. Świadczyć mogą o tym prezentowane wyniki w porównaniu do zawodów, na które był wysyłany. Jego zdaniem, rzucanie konkretnymi nazwiskami byłoby pretekstem do ciągania się po sądach. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Czy sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby trenerem był Michał Doleżal, a nie Stefan Horngacher? "Moim zdaniem Stefan przyszedł do Polski pokazać się niemieckiej federacji. Wiedział, że z kilku zawodników będzie mu łatwo zrobić dobre rezultaty, a później będzie mógł wrócić. Nigdy nie mieliśmy ze sobą jakiegoś konfliktu. Nie miałem do niego żadnego żalu" - dodał były sportowiec. Zdaniem olimpijczyka z Soczi w jego głowie wraz z przyjściem Horngachera pojawiła się nadzieja, ale nowy wówczas szkoleniowiec miał uprzedzenia. "To trzeba jasno powiedzieć: wtedy w polskich skokach przeprowadzało się sabotaż. Na zawodników nie powinny wpływać takie reguły, a prezes nie powinien na to pozwolić. Za tymi czterema zawodnikami, których Horngacher doprowadził do naprawdę dobrego poziomu, zostawił totalną pustkę i dziurę" - powiedział Jan Ziobro, przywołując przykłady Krzysztofa Bieguna, czy Bartłomieja Kłuska. ATego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!