Granerud podczas niedzielnego, wielokrotnie przerywanego przez wiatr konkursu na niemieckiej skoczni uzyskał aż 149 metrów i zdeklasował rywali, drugiego Piotra Żyłę wyprzedzając aż o 19,3 punktu. Norweg dominuje w tym sezonie Pucharu Świata mając na koncie już osiem wygranych i mimo, iż do zakończenia zmagań pozostało jeszcze jedenaście konkursów indywidualnych, już teraz poprawił rekord Ljoekelsoeya, który w sezonie 2003/2004 wygrywał siedmiokrotnie. Niespełna miesiąc temu, po swoim szóstym triumfie, odniesionym na skoczni w Titisee-Neustadt mówił, że na miejscu legendy skoków "nie czułby się bezpiecznie". Teraz w końcu dopiął swego i zdołał ją zdetronizować choć, jak mówił, był przekonany że w niedzielę rywalizacja zostanie odwołana.- Byłem prawie pewien, że konkursu nie uda się przeprowadzić. Kiedy jednak jasnym stało się, że oddam skok, byłem świetnie przygotowany - mówił. 24-latek zdradził, że mimo sukcesów wciąż nie jest w Norwegii postacią szczególnie rozpoznawalną. - Myślę, że muszę zdobyć kilka złotych medali mistrzostw świata lub igrzysk. W Norwegii będąc skoczkiem trzeba naprawdę dużo wygrać, by ludzie o tobie usłyszeli - wyjaśniał.TC Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a>