Koronawirus to temat numer jeden w mediach na całym świecie. Jedni w niego wierzą, inni nie, ale pewne jest to, że w jakimś stopniu dotyka każdego z nas, niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania, czy wykonywanego zawodu. Kilka dni temu reprezentacja Austrii w skokach narciarskich sprawdziła na własnej skórze, co to znaczy być zakażonym wirusem. To dlatego zawodnicy z podstawowego składu opuścili konkursy w Ruce i nie będą obecni w ten weekend w Niżnym Tagile. Wciąż nie wiadomo też, jak rozwinie się sytuacja przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w lotach narciarskich w Planicy. O samym zakażeniu napisał na swoim blogu Gregor Schlierenzauer. Mistrz olimpijki przyznał, że pierwszych kilka dni wcale nie było śmiesznych, ale najgorsze już minęło. "Spadła wysoka gorączka i silny ból głowy. Znowu mam więcej energii i wraca mi poczucie smaku. Nie możesz sobie wyobrazić, jak wielka była radość, gdy znowu spróbowałem tego, co zjadłem. Powoli powraca też węch, który od kilku dni systematycznie się nasila. Jedyne, co mnie w tej chwili martwi, to dokuczliwy kaszel" - wyznał na autorskiej stronie 30-latek. Kwarantanna Schlierenzauera potrwa do piątku, 4 grudnia. Potem skoczek przejdzie obowiązkowe badania serca i płuc, których wykonanie zlecił Austriacki Związek Narciarski. "Istnieją różne scenariusze, ale obecnie zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Najważniejsze, żeby ze zdrowiem było wszystko dobrze, a reszta sama się potoczy" - dodał jeszcze sportowiec, życząc każdemu dużo zdrowia. Gregor Schlierenzauer na koniec poprosił jeszcze swoich fanów o to, aby kwestii wirusa nie traktowali lekko. Więcej aktualności sportowych znajdziesz tutaj! Kliknij!AB