Większość kadr narodowych w skokach narciarskich wróciła do podróżowania na zgrupowania zagraniczne. Nic dziwnego, bowiem wielkimi krokami zbliża się kolejny sezon zimowy. Niedawno nasi zachodni sąsiedzi wrócili z obozu w Planicy. To tam swoją dyspozycją po długiej absencji zaskoczył ich powracający po kontuzji Andreas Wellinger. "Byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy przyszedł i właściwie skoczył normalnie. Po długiej przerwie było to imponujące" - powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej Markus Eisenbichler. Więzadła krzyżowe w kolanie skazały 24-latka na pauzę w ubiegłym roku. Na skocznię powrócił dopiero w maju. Eisenbichler ma wielką nadzieję na to, że zawody już wkrótce będą mogły się odbyć w pełnej krasie, czyli z kibicami na trybunach. "Byłoby to dla mnie naprawdę smutne, muszę szczerze powiedzieć, gdyby nie było widzów podczas Turnieju Czterech Skoczni lub innych wydarzeń" - powiedział 29-latek. "W takim przypadku mogę nawet stracić kilka procent wydajności. Zwłaszcza w Oberstdorfie i Garmisch, ponieważ fani cię napędzają" - dodał niemiecki skoczek. Następna zima będzie bardzo istotna dla skoczków narciarskich. Przede wszystkim ich myśli krążą wokół przełożonych mistrzostw świata w lotach narciarskich. Do tego w planie przewidziano organizację MŚ w narciarstwie klasycznym na przełomie lutego i marca. To tylko namiastka tego, dlaczego warto budować formę przez najbliższe miesiące.