W skróconych z powodu złych warunków i wypadku Kingi Rajdy zawodach o mistrzostwo Polski Kubacki ustąpił pola tylko Tomaszowi Pilchowi, a trzeci był Andrzej Stękała. W trudnych warunkach słabe skoki oddali m.in. Kamil Stoch i Piotr Żyła. Przed naszymi skoczkami, a zwłaszcza Kubackim, teraz gorący czas. - Święta będą trochę inne, bo będą takie "na szpilkach". Nie wiadomo, co, gdzie i kiedy - mówi nasz skoczek, którego małżonka lada chwila będzie rodzić. - Jak trzeba będzie jechać do szpitala, to pojedziemy. Poza tym chcemy w miarę normalnie spędzić święta - z pozornym spokojem podchodzi do sytuacji Kubacki. Możliwe, że żona urodzi jeszcze przed świętami, choć czasu do nich coraz mniej. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - Jeżeli się okaże, że przewidywane terminy się sprawdzą i to będzie już za chwilę, to może się okazać, że to będą bardzo miłe święta z fajnymi prezentami - ma nadzieję nasz mistrz świata i triumfator Turnieju Czterech Skoczni. Już w przyszłym tygodniu rozpocznie się rywalizacja właśnie w tym turnieju. Na co liczy Kubacki? - Nie nakładam sobie presji, bo wydaje mi się to zbędne. Tego orła, którego zdobyłem w zeszłym roku, już mi raczej nie zabiorą. Mamy nowy rozdział, nowe zawody, do których trzeba się przygotować. Wierzę, że stać mnie na dobre skoki i dobre wyniki na turnieju - powiedział. Niestety turniej w Niemczech i Austrii rozgrywany będzie przy pustych trybunach. - To zawsze boli, gdy się patrzy na skocznię, na której nie ma kibiców i nie ma tej atmosfery. Bez nich to jest zupełnie inna bajka. Ale my jako zawodnicy musimy do tego podejść z tej profesjonalnej strony i nie patrzeć, czy ktoś jest, czy nie ma - zaznaczył Dawid. - Rozczarowanie pojawia się na dole, kiedy nie można podzielić się z kibicami emocjami. Mam nadzieję, że śledzą nas w mediach i dalej się cieszą skokami, a gdy się skończy pandemia, znów będą chcieli przyjść na skocznię - powiedział Kubacki. Z Wisły Waldemar Stelmach