Tamtego marcowego dnia na chwilę wszyscy wstrzymali oddech. Groźnie wyglądający upadek na skoczni mamuciej w Planicy wstrząsnął skoczkami, kibicami, ale prawdziwy strach musieli wtedy czuć najbliżsi norweskiego zawodnika. Daniel-Andre Tande stracił panowanie nad ciałem w trakcie lotu w serii próbnej do jednych z ostatnich zawodów minionej zimy. Wyglądało to naprawdę źle, gdy z wysokości z impetem upadł na skocznię i zsunął się nieprzytomny w dół. Okazało się, że skoczek miał między innymi przebite płuco i złamany obojczyk, a lekarze utrzymywali go przez dłuższy czas w stanie śpiączki farmakologicznej. Stan zdrowia skoczka wskazywał na to, że lekarze mają do czynienia z silnym organizmem. Już w maju podjęto decyzję o tym, że Norweg znajdzie się w kadrze narodowej A. Dopiero teraz Tande zdecydował się jednak udzielić pierwszego wywiadu od czasu wypadku. "Lekarze oszacowali, że byłem bez tętna przez dwie i pół do trzech minut. [...] Nie pamiętam absolutnie nic. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, jest to, że dzień przed wyjazdem do Słowenii wybrałem się na spacer z siostrą" - powiedział skoczek w nagraniu opublikowanym w środę za pośrednictwem norweskiego związku narciarskiego. Tande chce wrócić do Planicy Sportowiec przyznał, że cieszy się, że nie pamięta wypadku. Stwierdził, że większą traumą był on dla kolegów z kadry, którzy widzieli go z boku. Tande opisał również swoje obrażenia. W wyniku upadku doznał czterech wewnętrznych krwotoków mózgu. Wyznał też, że został naznaczony już na całe życie i na swoim ciele ma spore blizny. "Krwawienie dotyczyło głównie lewej części mózgu. To obszar, który kontroluje osobowość, więc gdyby doszło do dużego krwawienia, mógłbym obudzić się jako inna osoba" - opisał Norweg. Daniel-Andre Tande nadmienił, że chce wrócić na skocznię. Pierwszy skok być może nastąpi już w lipcu. "Nie mogę doczekać się kolejnego skoku" - oznajmił 27-latek. Czy się boi? "To się dopiero okaże, ale na razie nie. [...] Nie wyobrażam sobie, żeby skoki na normalnej i dużej skoczni miałyby być problemem. Przyznaję, że pierwszy skok na mamuciej skoczni może przysporzyć nieco większych nerwów. Trochę gorzej może być w Planicy" - dodał Daniel-Andre Tande. W powrót Norwega na skocznię wierzą nie tylko kibice. Również Clas Brede Brathen - dyrektor norweskiej kadry przyznał, że Tande znowu może zostać najlepszym skoczkiem narciarskim na świecie. AB