"Trzeba pamiętać o sukcesach w Turnieju Czterech Skoczni, dobrym miejscu drużyny (drugie w klasyfikacji Pucharu Narodów - PAP), medalach mistrzostw świata. W efekcie miniony sezon ocenić należy pozytywnie, aczkolwiek końcówka była lekko gorsza. To jest sygnał dla sztabu szkoleniowego, aby zastanowili się jak utrzymać jak najdłużej formę zawodników" - powiedział PAP Wąsowicz. Przyznał, że może nieco martwić brak zdecydowanych postępów w wykonaniu zawodników tzw. zaplecza. Oczywiście nie dotyczy to Andrzeja Stękały, który przed sezonem nie był zaliczany do grona najlepszych polskich skoczków. "Tak, tym trzeba się martwić. Mamy zawodników, którzy pomału powinni dochodzić do wyższego poziomu, a na razie ich wyniki nie są wystarczające" - uważa szef Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego. Cieszy go dobra postawa - szczególnie w MŚ - Piotra Żyły, który pochodzi z Beskidów. Pod koniec sezonu, gdy w gorszej formie byli Dawid Kubacki i Kamil Stoch, to on stał się liderem biało-czerwonych. Wąsowicz zwrócił uwagę, że Kubacki oraz Stoch to "bardzo dorośli skoczkowie" i jeśli mają być w kolejnym sezonie znów jednymi z najlepszymi zawodników świata, to należy "bardzo popracować nad nimi". "To był sezon Piotra. Wywalczył tytuł mistrza świata i z bardzo dobrej formy pokazywał się w zawodach Pucharu Świata" - dodał. Dyrektor skoczni w Wiśle-Malince poinformował, że według wstępnych planów na tym obiekcie nie rozpocznie się - jak w poprzednich latach - cykl 2021/22. Zawody w Wiśle mają się odbyć w grudniu. Jednak może to oczywiście ulec zmianie, chociażby ze względu na wciąż obecną pandemię wirusa SARS-CoV-2. "Jednak myślami jestem już przy Letniej Grand Prix. Po raz pierwszy w historii będziemy bowiem gościć panie i panów" - dodał.