Andreas Kuettel długo był najbardziej znanym szwajcarskim skoczkiem narciarskim obok Simona Ammanna. To oni byli mocnymi punktami Szwajcarów w zawodach drużynowych i zazwyczaj jako jedyni potrafili namieszać w światowej czołówce. Niedawno sympatyczny zawodnik, który zakończył karierę sportową w 2011 roku, obchodził 41. urodziny. Z tej okazji w rozmowie z portalem luzernerzeitung.ch podzielił się kilkoma bardzo ciekawymi anegdotami ze swojej kariery.W rozmowie nie mogło zabraknąć powrotu do 27 lutego 2009 roku, kiedy to Kuettel świętował największy życiowy sukces - mistrzostwo świata na dużej skoczni w czeskim Libercu.- O tym możesz przeczytać na Wikipedii. Opowiem ci mniej znaną rzecz - powiedział szwajcarskiemu dziennikarzowi Kuettel.- Obudziłem się o 6.30 rano. Padał deszcz i było wietrznie, więc nie miałem wielkich oczekiwań. To nie był jeden z tych dni, w których budziłem się i czułem, że mogę rozerwać cały świat na strzępy - opowiadał z uśmiechem skoczek narciarski.Co zrobił później? Ponieważ zawody odbywały się wieczorem, Szwajcar wsiadł w samochód i pojechał do Polski, by odwiedzić swoją dziewczynę, Dorotę.