Od pierwszego konkursu skoków narciarskich w Wiśle, niemal co chwilę pojawiają się informacje o nowych zakażeniach w poszczególnych kadrach, albo o rezygnacji z organizowania zmagań przy udziale publiczności. Kiedy w marcu przedwcześnie kończono pucharową rywalizację, łudzono się, że przez wakacje uda się doprowadzić sytuację do normy i sport znów będzie wyglądał tak, jak dawniej. Szybko przekonano się jednak, że łatwiej jest raczej mówić o "nowej rzeczywistości" i skokach w tak zwanej "bańce". Wirus dopadł już między innymi Czechów i Austriaków. W niedzielę przekazano natomiast informację o pozytywnym wyniku testu u Sandro Pertile - dyrektora Pucharu Świata. Organizacja zawodów i logistyka stała się niemałym wyzwaniem. O tym, dlaczego jednak wciąż nie mówi się o przerwaniu pucharowej rywalizacji oraz o trudnościach, napisał Alexander Stoeckl. Trener norweskiej kadry ma powody do zadowolenia. Jego podopieczny Halvor Egner Granerud jest bowiem na szczycie tabeli, wyprzedzając między innymi doskonale dysponowanego Markusa Eisenbichlera. Za plecami Niemca znajduje się z kolei drugi z jego podopiecznych - Robert Johansson. Według 46-latka, sport w tych trudnych czasach, to nie jest jedynie walka o punkty i trofea. Trener wyjaśnił w specjalnym oświadczeniu, dlaczego zawody wciąż są rozgrywane pomimo tego, że informacji o zakażonych nie brakuje. "Podróżowaliśmy teraz przez nieco ponad dwa tygodnie z międzynarodową rodziną skoczków i czuliśmy się samotni. Oznacza to, że żyjemy oddzieleni od reszty świata w naszej małej bańce, aby mieć pewność, że ograniczymy infekcję Covid-19. To coś, co wszyscy wybraliśmy dobrowolnie, aby zapewnić zdrowie, a jednocześnie móc występować i dostarczać rozrywki" - napisał Stoeckl na stronie Norweskiego Związku Narciarskiego. Utytułowany szkoleniowiec dodał od siebie, jak przebiegają podróże oraz zapewnił o skoordynowaniu działań pomiędzy Międzynarodową Federacją Narciarską a władzami krajowymi. Publiczne oświadczenie trenera jest spowodowane licznymi pytaniami o zasadność rozgrywania kolejnych konkursów w różnych zakątkach świata. "Twierdzę, że każdy w naszym zespole czuje się bezpiecznie i nikt nie myśli, że naraża się na większe niebezpieczeństwo niż codziennie na zakupach, podczas podróży komunikacją miejską, chodzeniu do pracy lub spotkań ze znajomymi. Wręcz przeciwnie! Czuję, że mamy większą kontrolę, jeśli coś będzie się działo i możemy reagować szybko z zasobami, które mamy do dyspozycji" - dodał Austriak. Zdaniem Stoeckla, zaangażowani w sport, wciąż mogą dostarczać ludziom rozrywkę i pokazywać, że wciąż możliwe jest normalne życie. Szkoleniowiec Norwegów nadmienił jeszcze, że jest dumny z możliwości bycia na czele zespołu, który stawia czoła wyzwaniom. W najbliższy weekend zawodnicy obiorą kurs na Planicę. To tam rozegrane zostaną mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Wśród pretendentów do medali są również podopieczni trenera Stoeckla. AB