Małysz jest dyrektorem-koordynatorem ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej i odpowiada za ustalenie składu kadr narodowych na najbliższy sezon. Zapowiedział, że szczególnie w kadrze A może być kilka niespodzianek. - Jesteśmy na finiszu ustaleń. Będą duże niespodzianki, ale sądzę, że na plus. Mamy teraz ciężkie warunki, i nie chodzi tu raczej o to, że kontaktujemy się telefonicznie, ale oczywiście przede wszystkim czekamy na rozwój sytuacji, na co będzie nas stać, na zapewnienie jakich warunków - powiedział w rozmowie z TVP Sport. Z powodu pandemii koronawirusa skoczkowie na razie trenują indywidualnie. Małysz zapewnia, że jest plan, aby w maju wrócić na skocznie. Zdradził, że można to zrobić bezpiecznie, tak aby zawodnicy, ani sztab, czy obsługa obiektu, nie mieli ze sobą kontaktu. - Chcemy prosić ministerstwo, aby w maju wyjść na skocznię. Obiekty można spokojnie wykorzystywać, zachowując bezpieczeństwo. Na przykład w Wiśle jest tak dużo szatni, że każdy mógłby mieć swoją. Obsługa? Wystarczą dwie osoby. Trenerzy mogą być bezpiecznie na wieży w odstępach, zawodnicy na górze skoczni podobnie. Wysłaliśmy prośbę, liczymy na pozytywną odpowiedź, która umożliwi wejście na skocznię w połowie maja - powiedział. - COS jest zarządcą skoczni, jeśli tam będzie sama obsługa, to my jesteśmy samowystarczalni. Potrzebujemy jedynie kogoś do wyciągu i polewania zeskoku. W Zakopanem COS też jest właścicielem skoczni i tam byłoby podobnie, nie potrzebujemy innych ich obiektów - hoteli, siłowni, hal. Pracę w skokach, poza imprezami masowymi, możemy spokojnie wykonywać przestrzegając wszelkich zaleceń - dodał Małysz.