Mimo że austriacki szkoleniowiec z ogłoszeniem decyzji wstrzymuje się do ostatniego momentu, <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-adam-malysz-nie-jest-prawda-ze-juz-nie-chcemy-stefana-hornga,nId,2871686" target="_blank">to w ostatniej rozmowie z Interią Adam Małysz zdementował wszelkie pogłoski</a>, jakoby ze strony Horngachera doszło do niesubordynacji i złamał on wcześniejsze ustalenia, związane z terminem przekazania ostatecznej informacji odnośnie swojej przyszłości. - Absolutnie nie można powiedzieć, że Stefan zachował się nie fair lub złamał jakieś ustalenia. On od początku mówił, że na mistrzostwach świata najprędzej coś powie - wyjaśnił dyrektor w PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Zdając sobie sprawę, że Austriak może wybrać ofertę pracy z kadrą Niemiec i zdecyduje się wrócić do kraju, w którym mieszkają jego najbliżsi, wcześniej Tajner, a teraz Małysz podjęli działania, celem przygotowania się na takie rozstrzygnięcie. I praca została już wykonana, jak wynika ze słów naszego legendarnego skoczka na łamach "Przeglądu Sportowego". - Jesteśmy gotowi na sytuację, w której okaże się, że Stefan przestanie pracować z polską kadrą - powiedział dyrektor po powrocie z reprezentacją z norweskiego turnieju Raw Air. To znaczy, że Małysz jest już po rozmowach z potencjalnymi następcami Austriaka, ale wciąż licząc na Horngachera, lojalnie go o wszystkim poinformował. - Powiedziałem mu, że nie mogę nie rozmawiać z innymi, ale obiecałem też, że poczekam z ruchami na jego decyzję - dodał "Orzeł z Wisły". W rozmowie z telewizją ZDF Horngacher wyjawił, dlaczego zdecydował się pochylić nad propozycją z Niemiec. "Są pewne powody osobiste, dla których postanowiłem rozważyć tę ofertę i przedyskutować" - stwierdził Austriak. Po dziesięciodniowym maratonie Raw Air, w którym najlepsi skoczkowie świata oddali łącznie piętnaście punktowanych skoków, zawodnicy nie mają czasu na odpoczynek przed finałem w Planicy. Zmagania na mamuciej skoczni Letalnica, dawniej zwanej Velikanką, rozpoczną się już w czwartek od skoków kwalifikacyjnych. Pewnym zdobycia Kryształowej Kuli za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ jest już kapitalnie spisujący się Japończyk Ryoyu Kobayashi, który przez cały sezon nie wpadł w ani jeden wielki dołek formy. Do wygrania pozostaje jeszcze mała kula w lotach. Prowadzi Japończyk, przed Niemcem Markusem Eisenbichlerem (strata 16 punktów). Trzecie miejsce zajmuje Kamil Stoch (strata 20 pkt), ale problem w tym, że lider naszej kadry od paru tygodni nie prezentuje najwyższej dyspozycji. Art