Zawody w Szczyrku zaliczanego do PolSKIego Turnieju są pierwszymi w tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich, które zostały odwołane. Niestety na przeszkodzie stanęły bardzo mocne porywy wiatru, które w pewnym momencie były zbyt niebezpieczne. Furia w Szczyrku. Wszystko uchwyciła kamera. Komentator tylko jęknął. "Okrutne" Skoczkowie zabrali głos ws. konkursu w Szczyrku Nasi skoczkowie przyznawali, że w takich warunkach nie chodzą nawet na treningi, a tymczasem doszło do zawodów. Żałowali, że nie udało się doprowadzić do końca pierwszej serii, ale też rozumieli decyzję jury. - To nie były zawody, a po prostu skoki narciarskie. Czasami w takich warunkach chodzimy na trening. Mimo że mocno wiało, to nie czułem się zagrożony. Było loteryjnie, ale koncentrowałem się na pracy, jaką mam wykonać. I zrobiłem to dobrze, bo oddałem naprawdę dobry i solidny skok. Mam poczucie, że dobrze wykonałem swoją pracę i z takim przekonaniem pojadę do Zakopanego - mówił z kolei Kamil Stoch. - Swoje trzeba było zrobić i tyle, a ten wiatr był tylko dodatkowym elementem. Czasem on przeszkadza, a czasem pomaga. Ja akurat nie mogę narzekać, bo miałem w porządku warunki. Nie było nerwów przed skokiem. Minusem było tylko to, że zdrętwiały mi trochę nogi, bo schodziłem z belki, ale poradziłem sobie z tym - dodawał Piotr Żyła. - Szkoda, że nie udało się dociągnąć tego konkursu do końca. Wiatr był jednak mocny i solidnie kręciło. Dlatego decyzja sędziów jest zrozumiała. Nie chcieli ryzykować, żeby przypadkiem nie stało się coś złego. Mimo że solidnie wiało, to jednak nie denerwowałem się. Wieża jest dość solidnie osłonięta i tam tak naprawdę praktycznie nie wiało. Nie zabrakło mi zatem pewności - zakończył Paweł Wąsek. Ze Szczyrku - Tomasz Kalemba, Interia Sport