W konkurencjach podlegających pod FIS od lat problemem jest "pusty" rok, w którym nie odbywają się ani mistrzostwa świata (te rozgrywane są we wszystkich latach nieparzystych), ani igrzyska olimpijskie (raz na cztery lata). W biegach narciarskich próbą uatrakcyjnienia zimowego kalendarza były imprezy wzorowane na cyklu Tour de Ski i goszczące raz w Ameryce Północnej, a raz w Skandynawii, jednak nie spotkały się one z odpowiednio dużym zainteresowaniem ze strony kibiców. Obecnie FIS planuje jednak raz na zawsze rozwiązać problem mniej ciekawych sezonów. W latach, w których nie ma igrzysk i mistrzostw, mają się odbywać zawody FIS Games, które powinny być prawdziwym świętem dla wszystkich fanów narciarstwa. Idea zakłada, że w jednym miejscu odbywać się będą konkurencje narciarstwa klasycznego, alpejskiego, dowolnego, a także snowboardu, dzięki czemu impreza będzie miała znacznie bogatszy program niż tradycyjne mistrzostwa świata. Wyznanie gwiazdy skoków narciarskich. "Waliłem głową w mur" Wielkie zawody w Lillehammer lub St. Moritz Inauguracyjne FIS Games mają odbyć się w sezonie 2027/2028. Wszystko wskazuje na to, że impreza zagości w Norwegii, ojczyźnie narciarstwa, lub w Szwajcarii. Chęć przejścia do historii jako pierwszy organizator nowych mistrzostw wyrażają Lillehammer i St. Moritz. Miejscowość, która w 1994 roku gościła zimowe igrzyska olimpijskie, już trzy dekady temu doskonale przygotowała się do przeprowadzenia możliwie największych zawodów. Konkurencje klasyczne mogą odbyć się w samym Lillehammer, a alpejskie, tak jak podczas igrzysk, w Kvitfjell i Hafjell. Z kolei Szwajcarzy mają w St. Moritz trasy dla alpejczyków, zaś w Engelbergu mogłaby odbyć się rywalizacja na skoczni. Zarówno Lillehammer, jak i St. Moritz, złożyły już swoje zgłoszenia. Wybór gospodarza pierwszych FIS Games dokona się podczas kongresu FIS w czerwcu przyszłego roku. Najpierw zawieszenie kariery, a teraz takie słowa. "Nie będę ryzykować"