Sondre Ringen sezonu 2023/2024 z pewnością nie będzie wspominał dobrze. Podczas grudniowych zawodów Pucharu Kontynentalnego na skoczni Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu norweski skoczek doznał potwornie wyglądającego wypadku, podczas którego uderzył on głową o zeskok. Choć z początku wydawało się, że 27-latek uniknął poważniejszych uszkodzeń ciała, lekarze ustalili, że doznał on wstrząśnienia mózgu. Po dwóch dobach spędzonych w szpitalu w Lozannie opuścił placówkę i przekazał internautom informacje na temat jego stanu zdrowia. "Ogromne podziękowania dla służb ratowniczych na skoczni, załogi helikoptera i personelu szpitala. To oni sprawili, że sytuacja, która była zła, stała się na tyle dobra, na ile to możliwe. Boli mnie każdy mięsień, momentami doskwiera wstrząśnienie mózgu. W szpitalu monitorowano jednak krwotok w mózgu i są pewni, że mogę lecieć do domu. Dziękuję za wsparcie i otrzymane wiadomości. Teraz czas na odpoczynek" - poinformował wówczas. To już pewne, klamka zapadła. 30-letni medalista olimpijski kończy karierę Sondre Ringen przekazał kibicom najnowsze informacje na temat swojego stanu zdrowia. Nie jest najlepiej Choć od wypadku reprezentanta Norwegii minęły już ponad dwa miesiące, nadal walczy on o powrót do normalnego życia. O tym, z jakimi problemami musi teraz zmagać się na co dzień 27-latek opowiedział za pośrednictwem mediów społecznościowych. Już za kilka dni rusza kolejna edycja norweskiego turnieju Raw Air. Sondre Ringen niestety podczas tej imprezy nie będzie miał okazji zaprezentować się przed własną publicznością. Niewykluczone jednak, że 27-latek pojawi się za skoczni wraz ze swoją małżonką, aby dopingować kolegów z drużyny narodowej. Polscy skoczkowie wchodzą do laboratorium. To pomysł... teologa i oczko w głowie Adama Małysza