Timi Zajc przyzwyczaił nas do nierównej formy i nie inaczej jest w tym sezonie. Słoweniec potrafi wygrywać, jak było to, chociażby podczas lotów w Oberstdorfie (w których jest specjalistą - red.), czy piątych miejsc, które zajmował podczas zawodów w Wiśle i Titisee-Neustadt. Do tej pory było też jednak wiele konkursów, gdzie plasował się w drugiej, a nawet trzeciej dziesiątce. Na dodatek trzy razy w ogóle nie kwalifikował się do drugiej serii. Podczas ostatniego weekendu Pucharu Świata w Willingen zajmował 13. i 16. lokatę. Po zawodach dużo głośniej było jednak o jego aferze z kombinezonem i kontrowersyjnych zachowaniach, niż o wynikach sportowych. Timi Zajc w Willingen rozpętał burzę. Jego kontrowersyjne gesty przejdą do historii Wszystko miało miejsce podczas piątkowego konkursu mikstów. Timi Zajc został zdyskwalifikowany w pierwszej serii za zbyt duży kombinezon. To nie przeszkadzało mu jednak w tym, aby podczas drugiej serii... wystartować w tym samym stroju. Tym razem Słoweniec po swoim skoku zdecydował się na obsceniczne gesty, które miały pokazać, jak absurdalny jest system pomiarów. Zajc unosił ręce wysoko, przeciągał się i... kontrolę przeszedł bez problemu. Jego zachowanie dosłownie obnażyło kuriozalne przepisy. Nie od dziś wiadomo, że zawodnicy sprytnie potrafią ułożyć kombinezon na swoim ciele tak, aby wszystkie pomiary były zgodne z regulaminem. Warto jednak podkreślić, że nie mogą oni jednak dotykać stroju rękami. Zajc, przeciągając się, rzecz jasna tego nie zrobił, ale wszyscy wiedzieli, po co były te gesty. Mimo nie było podstaw do tego, aby znów go zdyskwalifikować, bowiem teoretycznie nic złego nie zrobił, ale w praktyce pozwoliło mu to na bezproblemowe przejście kontroli. - W obu seriach skakałem w tym samym kombinezonie. Po pierwszym skoku zapomniałem się odpowiednio ucieszyć, na kontroli zabrakło mi centymetra. Po drugim cieszyłem się już odpowiednio i przeszedłem kontrolę. Czy to dziwne? - mówił szyderczo Słoweniec podczas rozmowy z Kacprem Merkiem z Eurosportu. Zajc jest znany z tego, że nie gryzie się w język, gdy coś mu nie odpowiada. Tak było na przykład podczas afery w słoweńskiej kadrze, która w konsekwencji doprowadziła do zwolnienia Gorazda Bertoncelja. Skoczek po ochłonięciu miał jednak przeprosić Sandro Pertile za swoje zbyt ekspresyjne zachowanie. Teraz 24-latek przekazał wieści o swojej rezygnacji. Zajc rezygnuje ze startów w Pucharze Świata. Nie będzie go w Lake Placid W rozmowie z radiem VAl202 Timi Zajc poinformował, że rezygnuje z wyjazdu do Stanów Zjednoczonych i będzie nieobecny podczas konkursów w Lake Placid. Tam na skoczni olimpijskiej zaplanowano dwa starty indywidualne oraz rywalizację mikstów w dniach od 8 do 9 lutego. Słowniec woli skupić się na spokojnym treningu, który ma mu pomóc w walce o obronę tytułu mistrza świata z Planicy na skoczni dużej. Najbliższe mistrzostwa w narciarstwie klasycznym zostaną rozegrane od 26 lutego do 9 marca, a ich gospodarzem będzie norweskie Trondheim. Zajc wróci jednak do Pucharu Świata jeszcze przed światowym czempionatem i wyruszy wraz z kadrą do Sapporo, gdzie odbędą się kolejne zawody po startach w Lake Placid. Za oceanem kadrę Słowenii będą zatem reprezentowali Anze Lanisek, Domen Prevc, Lovro Kos i Rok Oblak. Za to Polacy udadzą się do Stanów w tym samym składzie, który startował w Willingen.