Sytuacja wygląda tak, jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko polskim skokom. I pewnie nie jest to działanie zamierzone, ale na pewno nie świadczy najlepiej o kraju, który żyje skokami. Niebawem będzie się kończyła pierwsza dekada grudnia, a w Polsce nie ma gotowej do skakania żadnej dużej skoczni. To sytuacja na pewno skandaliczna. Poćwiczyć można jedynie na obiekcie HS 70 w Zakopanem. Tak naprawdę posłuży on tylko młodzieży. To powinien zrobić Kamil Stoch. Jasne zdanie eksperta. "Będzie bardzo trudno" Skoki narciarskie. Nasza kadra nie ma gdzie trenować Sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich trwa w dobre, a nasi skoczkowie szukają formy. W Polsce jej jednak nie znajdą, bo nie mają gdzie trenować. Wielka Krokiew ma być oddana do użytku - jeśli wszystko dobrze pójdzie - pomiędzy 11 a 15 grudnia. W Wiśle kończy się remont i obiekt im. Adama Małysza wciąż nie jest dostępny dla skoczków. W Szczyrku z kolei trwa naśnieżanie pod kątem Pucharu Świata, a do tego zepsuły się tory lodowe i trzeba poczekać na ekipę, która to naprawi. - Akurat teraz są nam te skocznie bardzo potrzebne, a tu takie problemy - martwił się Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z Interia Sport. Z tego powodu Kamil Stoch w poszukiwaniu formy musiał wyjechać do Austrii. W Eisenerz będzie ćwiczył pod okiem Krzysztofa Miętusa, który jest asystentem Thomasa Thurnbichlera. Zamiast oddać więcej skoków, straci czas na dojazd, bo w Polsce skocznie stoją nieprzygotowane, na co zresztą złościł się austriacki szkoleniowiec. Przeklinają także działacze, bo warunki są wyśmienite, a młodzież nie ma gdzie trenować. Wracając do Stocha, to chyba nasz mistrz kompletnie nie zakładał tego, że zostanie odstawiony od startów w Pucharze Świata już na samym jego początku. W karierze taka sytuacja przytrafiła mu się tylko dwa razy. Sezon 2012/2013 Stoch rozpoczął fatalnie. Był 30. na normalnej skoczni i 36. na dużej skoczni w Lillehammer. W Ruce przepadł w kwalifikacjach. Wtedy Łukasz Kruczek, ówczesny trener kadry, postanowił spokojnie potrenować z zawodnikiem, zamiast męczyć go startami w Soczi, gdzie odbywała się próba przedolimpijska. Efekt był piorunujący. "Rakieta z Zębu" już w pierwszym konkursie po powrocie wskoczyła na drugi stopień podium w Engelbergu. Tych miejsc na podium było potem jeszcze więcej, ale najważniejsze było to, że Stoch został mistrzem świata w Predazzo na dużej skoczni, a wraz z kolegami, którym również nie wiodło się na początku sezonu, zdobył brązowy medal w konkursie drużynowym. Druga taka przerwa na początku zimy miała miejsce w sezonie 2014/2015. Tym razem na przeszkodzie stanęła kontuzja. Stoch odczuwał ból w kostce po treningach w Klingenthal. Po dokładnych badaniach okazało się, że potrzebna będzie operacja. Wrócił w ekspresowym tempie na Turniej Czterech Skoczni i od razu otarł się o podium w Oberstdorfie. W sezonie 2021/2022 został wycofany z Turnieju Czterech Skoczni, a potem jeszcze skręcił kostkę i nie wystąpił w Zakopanem. Wrócił jednak do siebie i w zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie walczył o medale. Jak zatem widać, przerwy służyły Stochowi. Tyle że był wtedy młodszym zawodnikiem. Teraz ma 36 lat i choć podkreśla, że nadal czuje dziecięcą radość ze skakania, to jednak - mimo tak ogromnego doświadczenia - powrót do wysokiej dyspozycji może nie być wcale taką łatwą sprawą. Z niepokojem obserwuje naszych skoczków. "Do szkolenia wkradł się jakiś błąd"