Japoński weteran debiutował w Pucharze Świata w sezonie 1988/1989. Obecnie w zawodach tej rangi startują już przede wszystkim skoczkowie, który wtedy nie było na świecie - dość powiedzieć, że nawet Dawid Kubacki, narciarz bardzo doświadczony i utytułowany, urodził się w momencie, gdy Kasai mógł się już pochwalić dwoma pucharowymi sezonami w swoim sportowym CV. Na przestrzeni lat Japończyk radził sobie różnie - nigdy nie był prawdziwą gwiazdą skoków, ale najczęściej pozostawał w szerokiej czołówce, a momentami błyszczał, dzięki czemu został m.in. mistrzem świata w lotach i indywidualnym wicemistrzem olimpijskim. Powódź w Słowenii. Woda zalała znane skocznie narciarskie Ostatni udany sezon w wykonaniu Japończyka to 2016/2017 - na mamucich skoczniach w Vikersund i Planicy stawał na podium jako niespełna 45-latek. Kasai bił wówczas wszelkie rekordy sukcesów osiąganych w swojej dyscyplinie sportu w tym wieku, ale w kolejnych latach zniżka jego formy zaczęła być coraz bardziej zauważalna. W sezonie 2019/2020 zaliczał już tylko epizodyczne starty w Pucharze Świata, a na dwie następne zimy w ogóle zniknął z tego cyklu, by w styczniu bieżącego roku po długiej przerwie powrócić na zawody w Sapporo, gdzie jednak nie przeszedł kwalifikkacji. Noriaki Kasai wciąż skacze. W Japonii był w dziesiątce Kasai ciągle nie chce zakończyć kariery i walczy o powrót do reprezentacji kraju, choć nie da się ukryć, że jego dzisiejszy poziom już wyraźnie odbiega od klasy sportowej zawodników biorących udział w konkursach na arenie międzynarodowej. Weteran regularnie rywalizuje za to w zawodach rozgrywanych u siebie, gdzie może sprawdzić się na tle obecnych japońskich kadrowiczów. W ostatnich konkursach w Sapporo Kasai radził sobie nieźle - na dużym obiekcie Okurayama najpierw był dziewiąty, a następnie ósmy. W swoim najlepszym skoku uzyskał 131,5 metra, jednak z wyższej belki niż czołówka. W drugim rozegranym konkursie do zwycięskiego Ryoyu Kobayashiego stracił blisko 90 punktów, ale już do regularnie skaczącego w Pucharze Świata Yukiyi Sato, który był trzeci, tylko 10 "oczek". Być może najbliższej zimy znów zostanie więc szansę na start w japońskiej grupie krajowej podczas pucharowych zawodów w Sapporo. Kibice przecierali oczy. Noriaki Kasai przeskoczył skocznię