U rywali Polaków nastąpiło "trzęsienie ziemi". Doświadczony trener reprezentacji Norwegii Alexander Stoeckl przestał jeździć na konkursy Pucharu Świata z zespołem. Jak sam tłumaczył, nie chciał pogarszać napiętej atmosfery w ekipie. Skoczkowie zaczęli buntować się przeciwko szkoleniowcowi. Napisali list do krajowej federacji, prosząc by Austriak nie był już trenerem kadry narodowej. Swoje stanowisko argumentowali tym, że współpraca się wypaliła i nadszedł czas na gruntowane zmiany. Sam Stoeckl w rozmowie z norweskimi mediami deklarował, że mimo problemów wciąż chce kontynuować swoją pracę w Skandynawii. "Zasadniczo jestem bardzo zmotywowany do kontynuowania, ale wyzwaniem jest to, że dla mnie osobiście ma to wpływ na moje zdrowie. W tej chwili muszę zająć się sobą i moją rodziną" - zdradził. Konflikt u rywali Polaków odbił się głośnym echem w mediach. Na doniesienia o trenerze zareagował nawet lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Stefan Kraft wziął w obronę Alexandra Stoeckla. Co za słowa Austriak po niedzielnym konkursie na Holmenkollbakken rozgrywanym w ramach turnieju Raw Air zabrał głos w sprawie afery w Norwegii. Zawodnik w ciepłych słowach wypowiedział się o doświadczonym trenerze i zdradził, że jego zespół może mu pomóc w tym trudnym dla niego czasie. 30-latek zaznaczył, że Stoeckl, który z pochodzenia jest Austriakiem, bez problemu znalazłby pracę w ojczyźnie. "On jest dobrym człowiekiem. Uważam, że jest jednym z najlepszych w skokach narciarskich. Osiągnął wiele tutaj, w Norwegii. Jeśli go nie chcą, to go weźmiemy" - mówił utytułowany sportowiec, cytowany przez NRK. A to nie wszystko. Austriakiem zainteresowali się także inni rywale. Donoszą o propozycji dla Alexandra Stoeckla. I to jakiej Z powodu konfliktu na linii trener - zawodnicy, podjęto decyzję, że Austriak nie będzie towarzyszył swoim podopiecznym podczas turnieju Raw Air organizowanym w Norwegii. 50-latek przebywający na przymusowym wolnym w ostatnim czasie dostał wiadomość od jednej nacji. I co ciekawe, nie chodziło o Austriaków. Jak informuje serwis "Dagbladet", Alexander Stoeckl otrzymał propozycję współpracy z ekipą z Kazachstanu. Mężczyzna miałby pomóc w rozwoju skoków narciarskich w tym kraju. Sam zainteresowany krótko skomentował te doniesienia. "To prawda, że otrzymałem ofertę z Kazachstanu. Ale odmówiłem. Poza tym nie chcę nic mówić" - oznajmił mężczyzna. Teraz przed skoczkami weekend z lotami narciarskimi w Vikersund. Podobnie jak podczas poprzednich konkursów w Skandynawii, w gnieździe trenerskim zabraknie wspomnianego Stoeckla.