Drugi konkurs indywidualny w amerykańskim Lake Placid przyniósł - przynajmniej częściowo - całkiem dobre informacje z obozu "Biało-Czerwonych" - przede wszystkim dlatego, że Piotr Żyła znalazł się na czwartej lokacie, a Aleksander Zniszczoł trafił na dziewiątą pozycję, potwierdzając tym samym dosyć równą formę. Niedzielne zawody wygrał przy tym Stefan Kraft, robiąc kolejny ważny krok w kierunku sięgnięcia po Kryształową Kulę. Tuż za nim, na drugim miejscu, uplasowali się tymczasem... ex aequo Lovro Kos oraz Philipp Raimund, którzy w bieżącej kampanii w USA czuli się niczym ryby w wodzie. Słoweniec wcześniej, w sobotę, po raz pierwszy w karierze zwyciężył bowiem w konkursie indywidualnym PŚ, z kolei Niemiec tego samego dnia we współzawodnictwie duetów pokazał się od bardzo dobrej strony i zajął drugie miejsce wespół z Andreasem Wellingerem. Nie tak dawno ze łzami w oczach żegnała się z kibicami. Teraz ogłasza Philipp Raimund zaliczył cudowny weekend. Horngacher w zachwycie nad zawodnikiem Raimund w niedzielę jednocześnie po raz pierwszy w swojej karierze stanął na pucharowym podium (indywidualnie) i bez wątpienia można to mimo wszystko uznać za pewną sensację. Jego trener, Stefan Horngacher, miał więc wielkie powody do radości. Horngacher w ten sposób odniósł się do kapitalnej próby 23-latka, która wyniosła aż 135 m - wylądował on więc zdecydowanie poza rozmiarem skoczni. "Z takimi wynikami możemy z satysfakcją pojechać do Japonii" - skwitował też 54-latek. Małysz ujawnia, mocna rozmowa z Thurnbichlerem. Ostre "żądania" ws. polskich skoczków Puchar Świata przeniesie się teraz do Japonii. Legendarna Okurayama już czeka Puchar Świata już niedługo, bo w dniach 17-18 lutego, zawita do Sapporo, na obiekt K-123 (HS 137), czyli słynną Okurayamę. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć uczestnikom zmagań - zwłaszcza Polakom - skoków tak dalekich, jak w przypadku Noriakiego Kasaiego.