Przez długi czas polscy skoczkowie regularnie walczyli o podium Pucharu Świata albo chociaż o miejsca w czołowej dziesiątce, a dziś sukcesem jawi się ich awans do serii finałowej zawodów. Podopieczni Thomasa Thurnbichlera prezentują się zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców i własnych możliwości oraz ambicji. Nieudane w ich wykonaniu były wszystkie cztery pierwsze konkursy: w Ruce, Lillehammer, Klingenthal i Engelbergu. Mimo to austriacki szkoleniowiec stara się szukać pozytywów. Zwłaszcza, że za nieco ponad tydzień rusza prestiżowy Turniej Czterech Skoczni. To wręcz wymarzona okazja do przełamania. "Weekend w Engelbergu za nami. Muszę powiedzieć, że nawet jeśli nie widać tego po wynikach, zauważam progres u Piotrka [Żyły] - skoki na pierwszą dziesiątkę. Dawid [Kubacki] też oddawał dobre skoki. Kamil [Stoch] złapał stabilizację - taki był plan" - mówił trener na wideo dla PZN. I dodawał: Rzecz w tym, że takie deklaracje mogą brzmieć jak zapowiedź pracy nad drobnostkami, doszlifowanie szczegółów. A problem zdaje się przecież poważniejszy. "Od początku sezonu nadal nie było Polaka w czołowej dziesiątce zawodów. Ani Dawid, ani Piotr nie zdołali przepędzić złych demonów. To martwi. Jest duży niedosyt. Zarówno u zawodników, jak i w sztabie szkoleniowym" - ocenia Rafał Kot, członek zarządu PZN, w rozmowie z TVP Sport. A to nie koniec ważnych wniosków. Jest m.in. nawiązanie do medialnych wypowiedzi Kamila Stocha i Dawida Kubackiego, które odebrane zostały jako częściowe podanie w wątpliwość oceny sytuacji przez trenera. Kataklizm tuż przed Turniejem Czterech Skoczni, obiekt zniszczony. "Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło" Trudna sytuacja polskich skoczków przed Turniejem Czterech Skoczni. "Nie wybacza błędów" Zdaniem Rafała Kota niektóre teksty polskich skoczków w wywiadach "padały niepotrzebnie". Mogły prowadzić do błędnego wrażenia o atmosferze wewnątrz ekipy. "Nie ma żadnego rozłamu i buntu. Zwalniania sztabu szkoleniowego też nie będzie. Najważniejsze decyzje odbywają się za zamkniętymi drzwiami" - zapewnia. Podkreśla, że teraz przed nami prestiżowa część sezonu i TCS, a potem PolSKI Turniej. Liczy, że w obu przypadkach Polacy jednak włączą się do walki o najwyższe cele. Przy okazji składa też ważną deklarację dotyczącą pracy Thomasa Thurnbichlera i tego, jakie podejście ma do niej Polski Związek Narciarski. Ujawnia również, że do tej pory Austriak nie poinformował o żadnej decyzji dotyczącej składu osobowego na Turniej Czterech Skoczni (28 grudnia-6 stycznia). "Na tę chwilę trener Thurnbichler nie podał pewniaków na TCS. Trudno mu się dziwić" - mówi. Od razu sygnalizuje, że jest jeden wyjątek. Na niemiecko-austriackie zawody pojedzie Aleksander Zniszczoł, który wywalczył sobie miejsce w Pucharze Kontynentalnym. Pięć pozycji nadal trzeba obstawić. Istnieje jednak teoretyczna szansa na to, że Polacy albo w ogóle odpuszczą TCS albo nie wyślą na zawody "żelaznej trójki", czyli Dawida Kubackiego, Piotra Żyły i Kamila Stocha. "Nasuwa się pytanie: 'A może lepiej odpuścić turniej i wejść z czystą głową w Puchar Świata?'. Mistrzowie nie lubią rozmieniać się na drobne. TCS nie wybacza błędów. Jest morderczy. Rywalizacja w parach bywa brutalna. Analizując bieżące wyniki, Polacy byliby 'skazani' na najlepszych. Czołowa piętnastka skacze na bardzo wysokim poziomie. Jeśli trener zobaczy, że w Zakopanem forma się poprawiła, to wyśle najsilniejszą ekipę. Pogłębianie psychicznego 'kryzysu' nie jest nikomu potrzebne. Thurnbichler i reszta sztabu szkoleniowego podejmą suwerenną decyzję" - tłumaczy Kot. Mimo wszystko nie zakłada żadnego negatywnego scenariusza i mocno wierzy w poprawę. Receptą na sukces może być po prostu oddawanie jeszcze większej liczby skoków. Tymczasem już wcześniej dziennikarz Interii Sport pisał o tym, że być może Polacy powinni skupić się na ratowaniu sezonu i odpuścić TCS. "Wydaje się, że na TCS już trudno będzie coś wyrzeźbić. Może dobrą opcją byłoby odpuszczenie tej imprezy i wysłanie drugiego garnituru. Nasi najlepsi obecnie skoczkowie powinni może skupić się na spokojnym treningu w tym czasie, by jeszcze bardziej nie zdołować się na Turnieju Czterech Skoczni. To trudna impreza, którą obserwuje cały świat skoków i tam zawsze jest większa presja" - wyjaśniał Tomasz Kalemba. A jednak to prawda o Piotrze Żyle. Psycholog publicznie potwierdza: "Nie jest to żadna maska"