Sobotni konkurs był rozgrywany w trudnych warunkach atmosferycznych, przy mocno padającym deszczu i wietrznej pogodzie. "Biało-Czerwoni" przystępowali do niego w dobrych humorach, bo piątkowy prolog wygrał przecież Kamil Stoch, a w sumie czterech naszych reprezentantów było w dziesiątce."Mieliśmy zgrupowanie w Zakopanem, ale też Piotr siedział na kwarantannie, Dawid również miał przerwę. Myślę, że zawodnicy wszystko sobie przemyśleli. Gdy weszliśmy tu na skocznie, to zaczęło inaczej działać" - stwierdził selekcjoner Polaków na antenie Eurosportu. Dzień później jednak już nie było tak różowo."Skoki były podobne do tych wczorajszych, ale w sobotę duży wpływ miały warunki atmosferyczne" - tłumaczył Doleżal na antenie Eurosportu. PŚ w skokach. "Były duże różnice w prędkościach" "Były duże różnice w prędkościach. Kamil został raz ściągnięty z belki, a potem, jak na nią wrócił, cały czas były duże opady i jechał dwa kilometry wolniej od najlepszych" - dodał.Z powodu niesprzyjających warunków udało się w rozegrać tylko jedną serię. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi, który wrócił na fotel lidera klasyfikacji generalnej, ponieważ dotychczasowy przodownik również sobie nie poradził i był dopiero 19."Sobotnie skoki nie bardzo da się ocenić. Mam nadzieję, że to nie będzie miało wpływu na formę zawodników. Porozmawiamy o tym i w niedzielę walczymy" - powiedział Doleżal.Później jeszcze okazało się, że z powodu złych butów zostali zdyskwalifikowani Piotr Żyła i Stefan Hula. PŚ w skokach. Gdzie oglądać niedzielny konkurs? W niedzielę w Willingen drugi konkurs indywidualny Pucharu Świata. Początek o 15.15. Transmisja w Eurosporcie. To będzie ostatni sprawdzian przed igrzyskami w Pekinie, które rozpoczynają się 4 lutego.