Sandro Pertile nie ma łatwego życia. Włoski działacz w 2020 roku zastąpił znanego i powszechnie szanowanego Waltera Hofera na stanowisku dyrektora Pucharu Świata i Letnich Grand Prix w skokach narciarskich mężczyzn. Po objęciu tak ważnej funkcji 55-latek długo głowił się nad tym, jak sprawić, by skoki narciarskie stały się dyscypliną popularną na całym świecie. W ostatnich latach wprowadził on ostatecznie kilka zmian, które nie wszystkim przypadły do gustu. Najpierw Włoch zdecydował się wprowadzić do Pucharu Świata nową konkurencję, a mianowicie konkursy duetów. Ich celem miało być m.in. urozmaicenie rywalizacji poprzez zwiększenie liczby drużyn biorących udział w zawodach. Od tej pory bowiem w rywalizacji mogą brać udział m.in. reprezentanci Ukrainy, którzy nie są na tyle liczną kadrą, aby startować w tradycyjnych konkursach drużynowych. Niestety - konkursy duetów sprawiły jednak, że w liczniejszych kadrach pojawił się problem z wyborem jedynie dwóch skoczków, którzy dostaną szansę występu przed większą publicznością. Boleśnie odczuli to m.in. Austriacy i Słoweńcy. Niemałe poruszenie w środowisku wywołała również decyzja Międzynarodowej Federacji Narciarskiej o zmniejszeniu kwot startowych w zawodach. Tutaj również tłumaczono się urozmaiceniem rywalizacji i daniem szansy mniejszym reprezentacją na zdobywanie punktów do klasyfikacji generalnej. Decyzja ta sprawiła jednak, że obecnie skoczkom narciarskim w takich krajów jak m.in. Niemcy, Austria, Słowenia, czy Norwegia znacznie trudniej jest dostać się do kadry narodowej. Zaskakujące problemy Polaków, Thurnbichler ogłasza. Strajk i zmiana planów Sandro Pertile krytykowany przez dziennikarzy i ekspertów. Jakub Kot reaguje O Sandro Pertile po raz kolejny zrobiło się głośno po weekendzie Pucharu Świata w Sapporo. Wszystko przez niedzielny konkurs, którego końcowe wyniki zostały ostatecznie zmienione. Pierwotnie na podium miał stanąć Manuel Fettner, jednak po zawodach okazało się, że sześciu ostatnich skoczków nie otrzymały rekompensaty punktowej za obniżony rozbieg. Ostatecznie w czołowej trójce znaleźli się Domen Prevc, Ryoyu Kobayashi i Kristoffer Eriksen Sundal. Wpadka Międzynarodowej Federacji Narciarskiej nie umknęła uwadze dziennikarzy. Pojawiły się nawet głosy, że Sandro Pertile za taki incydent powinien pożegnać się z posadą. Znalazła się jednak osoba, która stanęła po stronie włoskiego działacza. O zamieszaniu po niedzielnym konkursie w Sapporo w rozmowie z portalem "WP SportoweFakty" wypowiedział się ekspert Eurosportu, Jakub Kot. 34-latek przyznał, że Sandro Pertile nie jest osobą odpowiedzialną za tego typu rzeczy. Podczas gdy media cały czas mocno rozpisują się o wydarzeniach, które miały miejsce w Japonii, skoczkowie wrócili już do Europy i obecnie są w drodze do Oberstdorfu, gdzie już w ten weekend odbędą się kolejne konkursy Pucharu Świata. Na skoczni do lotów narciarskich zaprezentuje się czterech Polaków - Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Aleksander Zniszczoł oraz Piotr Żyła. Konflikt u rywali Polaków trwa. Kolejny konkurs Pucharu Świata bez trenera