Clas Brede Braathen przez ostatnie lata pełnił funkcję dyrektora sportowego do spraw skoków narciarskich norweskiej reprezentacji. Pod wpływem ostatnich wydarzeń, a więc m.in. wycofania się sponsorów i problemów z wizerunkiem norweskiej kadry w kraju, mężczyzna postanowił jednak zrezygnować z posady. Jak się okazuje, 55-latek nie zamierza jednak wycofać się w pełni ze sportów zimowych. Według doniesień skandynawskich mediów, postawił on przed sobą bardzo ambitny cel związany z rozwojem skoków narciarskich w... Stanach Zjednoczonych. Ujawniono listę płac skoczków. Zaskoczenie ws. lidera. Ile zarobili Polacy? Clas Brede Braathen i Sandro Pertille łączą siły. Będzie kolejna mamucia skocznia w Pucharze Świata? Już w ten weekend w Stanach Zjednoczonych, a konkretniej w Lake Placid odbędą się konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn. Podczas wizyty w Ameryce Północnej Clas Brede Braathen oraz szef Pucharu Świata Sandro Pertile spotkają z senatorami i władzami lokalnymi w Detroit i Lansing. Jak się okazuje, panowie podczas tych spotkań będą próbowali namówić Amerykanów na zainwestowanie pieniędzy w dokończenie odbudowy "zapomnianego" obiektu - skocznię Copper Peak w Ironwood. Amerykańska skocznia w ostatnich latach została już przebudowana, na co przeznaczono aż 20 mln dolarów. Aby jednak uzyskać pozwolenie na organizację zawodów najwyższej rangi, Amerykanie muszą jeszcze położyć na tym obiekcie igielit. "Otrzymali pieniądze na rekultywację terenu. Pozostała jeszcze kwestia ułożenia igelitu, aby obiekt stał się obiektem całorocznym. Oznacza to, że latem powinno być możliwe skakanie na odległości od 180 do 200 metrów. Dzięki temu będzie to największa igielitowa skocznia na świecie" - podkreślił Clas Brede Braathen. Ostatni raz zawody Pucharu Świata odbyły się na tym obiekcie w roku 1981, a pomysł, aby odbudować doskonale znaną w Ameryce Północnej skocznie wraca już od kilku dobrych lat. Gdyby udało się zmodernizować Copper Peak, Puchar Świata zyskałby kolejny obiekt do lotów narciarskich. Noriaki Kasai trenuje jak szalony. Przebiegł... 150 kilometrów. "Schudłem"