Po niedawnych zmaganiach w Lahti czołowi skoczkowie świata przenieśli się z Finlandii do innego kraju północnej Europy - Norwegii - by wziąć tam udział nie tylko "po prostu" w zmaganiach Pucharu Świata, ale i w rywalizacji w cyklu Raw Air. W piątek 8 marca odbył się prolog (czyli innymi słowy kwalifikacje) przed pierwszymi właściwymi zawodami RA w Oslo. W nim najlepszy okazał się Daniel Huber, lądując za rozmiarem Holmenkollbakken, z kolei wśród reprezentantów Polski po raz kolejny w tym sezonie liderem był Aleksander Zniszczoł, który jednak znalazł się bardzo daleko od podium. Niestety w sobotę pogoda w Oslo nie rozpieszczała, co skoczkowie odczuli już podczas serii próbnej przed konkursem. Nie każdy radził sobie w trudnych warunkach i w tej grupie znalazł się Maciej Kot. Skok na odległość 110 metrów, wobec prób rywali wyglądał bardzo słabo. Jeszcze gorzej poradził sobie Giovanni Bresadola. Lot Włocha był bardzo krótki - tylko 96,5 metra. Warunki były na tyle niekorzystne, że organizatorzy zdecydowali o całkowitym odwołaniu serii próbnej. Nie dało się przeprowadzić jej w normalny, bezpieczny sposób i postanowiono, że zawodnicy przystąpią od razu do pierwszej serii. Wpadka Kubackiego i Zniszczoła, błysk Stocha Pierwsza seria konkursu w Oslo, była rozgrywana w trudnych warunkach, cały czas wiał mocny wiatr i kilku zawodników musiało schodzić z belki, oczekując na to, by móc oddać swoją próbę. Startowano nie jak zazwyczaj, na podstawie miejsc w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale na bazie piątkowego prologu. Jako pierwszy z Polaków na skoczni pojawił się wspomniany Kot. Skok na odległość 120 metrów dał mu 29. i miejsce w czołowej "30", co dla niego jest dobrym wynikiem. Pięć metrów dalej wylądował Piotr Żyła, dzięki czemu na półmetku rywalizacji plasował się na 20. pozycji i zdobył kolejne pucharowe punkty. Podobnie zresztą jak najlepszy z Polaków po pierwszej serii Kamil Stoch. Nasz mistrz olimpijski skoczył 128 metrów i zajmował bardzo dobre dziesiąte miejsce. Spory zawód przeżyli polscy fani po skokach Dawida Kubackiego i Aleksandra Zniszczoła. Ten pierwszy osiągnął 114 metrów, z kolei najmłodszy w naszej kadrze wylądował nawet o metr bliżej. Kubacki był ostatecznie 42., natomiast Zniszczoł "oczko" wyżej. Pod koniec serii znów wzmógł się wiatr, co sprawiło, że kilku czołowych zawodników znalazło się poza "30". O sporym pechu może mówić Ryoyu Kobayashi, który skoczył ledwie 111 metrów czy Robert Johansson, lądujący tylko sześć metrów dalej. W "30" nie oglądaliśmy też Karla Geigera czy Manuela Fettnera. Na prowadzeniu znajdował się Stefan Kraft, który tym razem nie skakał jako ostatni i uniknął tego, co spotkało najlepszych zawodników prologu. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata skoczył 132 metry i wyprzedzał Timiego Zajca oraz Johanna Andre Forfanga. Duży awans Żyły, Stoch nie utrzymał miejsca w czołówce Skok Kota w drugiej serii był mniej udany. Nasz zawodnik osiągnął zaledwie 108 metrów i ostatecznie zajął 30. lokatę, dopisując jeden punkt w klasyfikacji Pucharu Świata. Znacznie lepiej niż w pierwszej serii spisał się za to Piotr Żyła. Długo czekaliśmy na jego dobry skok, ale akurat w Oslo zaprezentował się bardzo dobrze. Skok na odległość 125 metrów pozwolił mu przesunąć się na dwunastą pozycję, bardzo przyzwoitą jak na ten sezon. Niestety miejsca w czołowej "10" nie utrzymał Kamil Stoch. Skoczek z Zębu miał nieco słabszy wiatr niż na początku i osiągnął tylko 121,5 metra. Spadł w klasyfikacji za Żyłę i uplasował się na 16. miejscu. Końcówka zmagań w Oslo nareszcie przebiegała w normalnych warunkach, dzięki czemu obejrzeliśmy dalekie, piękne skoki. Na podium wskoczył Norweg Kristoffer Eriksen Sundal, który w drugiej serii skoczył 131 metrów i był ostatecznie drugi. Na trzeciej pozycji sklasyfikowany został Jan Hoerl, natomiast prowadzenie utrzymał Stefan Kraft, skacząc w pięknym stylu 133 metry i odnosząc jedenaste w tym sezonie zwycięstwo w Pucharze Świata!