W ostatnich edycjach Pucharu Świata w skokach narciarskich niektórzy zawodnicy mocno naginali przepisy dotyczące kombinezonów, aby osiągać jak najlepsze wyniki w zawodach. To właśnie z tego powodu Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała się wprowadzić kilka zmian, w tym m.in. czipowanie kombinezonów oraz zwiększenie liczby kontroli sprzętu zawodników. Zmiany te weszły w życie wraz ze startem sezonu 2024/2025. Niestety, wiele nacji wciąż nagina przepisy dla własnych korzyści. Dziennikarze serwisu Sport.pl w ubiegłym tygodniu zwrócili uwagę na obszerne kombinezony m.in. u Norwegów i Niemców. Screeny zrobione podczas jednego z konkursów Pucharu Świata trafiły nawet do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Christiana Kathola, który zastąpił Mikę Jukkarę jako kontroler sprzętu w Pucharze Świata. I choć zapowiedział on podjęcie odpowiednich kroków, nic takiego podczas weekendu w Ruce się nie wydarzyło. Niepokojące doniesienia po PŚ w Ruce. Rywale Polaków przeżyli prawdziwy koszmar Józef Jarząbek o kombinezonach Niemców i Norwegów. "Powinny się liczyć umiejętności" Na temat zbyt obszernych kombinezonów u niektórych zawodników przed weekendem Pucharu Świata w Wiśle wypowiedział się Józef Jarząbek, pierwszy trener Dawida Kubackiego. Szkoleniowiec uderzył we władze, podkreślając, że powinny one bardziej przyłożyć się do sprawdzania, czy skoczkowie narciarscy respektują przepisy i nie naginają zasad. "Miało to być zakazane. Pięć czy siedem metrów w jednym skoku to dużo. Nie wiem, co ci kontrolerzy na górze robią, ale to jest jakaś totalna pomyłka. Trzeba coś z tym zrobić i usystematyzować, aby wszyscy mieli w miarę równe szanse sprzętowe. Powinny się liczyć umiejętności" - przyznał w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. Nieco inne podejście do tematu ma Jakub Kot. Ekspert Eurosportu tłumaczył już wcześniej dziennikarzom wspomnianego wcześniej portalu, że podczas kontroli sprzętu kombinezony zawodników układają się inaczej niż w momencie, gdy zasiadają oni na belce. "Zwracam uwagę, że kontrola kroku na górze skoczni odbywa się w innej pozycji. Zawodnik rozstawia nogi na szerokość 30 centymetrów, a kolana są przeprostowane. Wówczas strój układa się inaczej. Siedzący na belce skoczek ma ugięte kolana i trzyma je blisko siebie. W związku z tym zwoje materiału idą do góry" - oznajmił. Zamieszanie w skokach narciarskich, dyskwalifikacja to nie koniec. Skoczkowie są karani podwójnie