Kobayashi już w pierwszej serii uzyskał 102,5 metra, co dało mu wyraźne prowadzenie. W drugiej serii żaden z rywali nie zdołał przekroczyć 100 metrów, a faworyt zrobił to z dużym pięciometrowym zapasem. Jak podał serwis skijumping.pl, łączna nota Kobayashiego wyniosła 268,7 punktu. Letnie skoki nie muszą mieć oczywiście pełnego przełożenia na formę prezentowaną zimą, ale Japończyk jak na razie pokazuje, że jest w świetnej dyspozycji, bo to nie pierwsze zwycięstwo, jakie odniósł na krajowym podwórku. W sobotnich zawodach obok Kobayashiego na podium znaleźli się Ren Nikaido i Taku Takeuchi. Obaj ponieśli jednak duże straty wynoszące odpowiednio 24,1 oraz 32,3 punktu. Śmiało można więc powiedzieć, że lider japońskiej kadry całkowicie zdystansował konkurencję. Ciekawostką zawodów był udany występ Asashi Sakano - do tej pory niemal anonimowy 18-latek zajął dobre szóste miejsce, tuż za Yukiyą Sato. Kolejny zawodnik walczy z demonami na skoczni. "Trzęsły mi się ręce" Noriaki Kasai daleko, daleko... W japońskich konkursach regularnie startuje niezmordowany Noriaki Kasai. 51-letni weteran światowych skoków potrafił tego lata prezentować się całkiem przyzwoicie, ale akurat w Zao nie miał nic do powiedzenia. Kasai zajął tym razem dopiero dwudzieste czwarte miejsce, w żadnej serii nie przekraczając nawet granicy 90 metrów i przegrywając z zawodnikami anonimowymi na międzynarodowej arenie. Oprócz konkursu mężczyzn rozegrano także zawody pań, w których wyraźnie najlepsza była Nozomi Maruyama. Konkursy skoków odwołane. Trwa walka z żywiołem. "Uratujmy PŚ"