26-letni zawodnik w Falun zdobył jeszcze złoty medal w konkursie drużynowym na dużej skoczni, srebrny w drużynie mieszanej na skoczni normalnej i indywidualny brązowy na skoczni dużej. Był sensacją MŚ, lecz mało brakowało, by w ogóle tam nie startował, ponieważ po zakończeniu sezonu 2013/14 pokłócił się z trenerem norweskich skoczków Austriakiem Alexandrem Stoecklem, który twierdził na łamach prasy, że Velta nie ma żadnego pojęcia o skokach, jest bardzo niesamodzielny i nie potrafi podejmować decyzji. Skoczek poprosił o konfrontację i konkretne wyjaśnienia zarzutów, po czym otrzymał specjalną pomoc od centrum sportu wyczynowego w Oslo, gdzie zajęli się nim trzej inni trenerzy prowadząc zajęcia indywidualne. W lecie stwierdził, że nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa jego kariera i że chce zapewnić sobie wykształcenie związane z tym co obecnie robi. Stoeckl przyznał, że celowo prowokował Veltę, aby zmusić go do intensywnych technicznych treningów. Teraz ocenił, że z wszystkich jego podopiecznych posiada on najlepsze predyspozycje do pracy szkoleniowca. "Konflikt ze Stoecklem doprowadzał mnie do załamania psychicznego, lecz w sumie bardzo dużo mi dał i teraz chcę nauczyć się sposobu myślenia trenerów. Jedno jest pewne. Z tą dyscypliną chcę pracować przez wiele lat po zakończeniu kariery, nawet jako trener reprezentacji" - przyznał Velta w rozmowie z dziennikiem "Verdens Gang". Kierownik reprezentacji Norwegii Clas Brede Brathen podkreślił z kolei, że Velta pokazał drogę innym skoczkom. "W ostatnich 20 latach nie mieliśmy podobnej sytuacji, natomiast w Austrii stało się już normą, że skoczkowie studiują i pracują później jako trenerzy. Po decyzji Velty wszyscy nasi zawodnicy otrzymali propozycje kursów trenerskich" - powiedział. Jedynym norweskim skoczkiem który w ostatnich latach uzyskał uprawnienia trenerskie jest zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w 2004 roku Sigurd Pettersen, który przed kilkoma laty ukończył wyższą szkołę wychowania fizycznego.