24 lutego 2022 roku rosyjskie wojska - na rozkaz Władimira Putina - najechały Ukrainę. Tym samym rozpoczęła się kolejna krwawa wojna, wywołana przez Moskwę. Po ponad roku konflikt wciąż trwa, wciąż giną niewinni ludzie, a Ukraina jest demolowana. W pierwszą rocznicę rozpoczęcia wojny ludzie na całym świecie solidaryzowali się z okupowanym narodem. Również w Rosji znaleźli się śmiałkowie, którzy odważyli się wyrazić swój sprzeciw wobec bestialskiej polityki. W całym kraju zatrzymano w związku z tym ponad 50 osób. W ostatnich dniach w internecie krążyło zdjęcie młodego mężczyzny, który 24 lutego w centrum Niżnego Nowogrodu trzymał w rękach kartkę, na której napisane było "Nie dla wojny. Nie dla szaleństwa". Śmiałek stał tak przez 20 minut, a w tym czasie przechodnie reagowali na niego w przeróżny sposób. Co ciekawe, najczęściej jednak - jak sam twierdzi - bardzo pozytywnie. Niektórzy mieli nawet przytulać mężczyznę. Rosyjski sportowiec sprzeciwił się wojnie Po kilku dniach okazało się, że wspomniany młody mężczyzna to 17-letni Denis Buszujew. Jest skoczkiem narciarskim, reprezentuje lokalny klub , który przez lata wychował całkiem pokaźną liczbę czołowych rosyjskich zawodników, z Denisem Korniłowem czy Romanem Trofimowem na czele. Sam Buszujew dopiero rozpoczyna swoją karierę, jego największe osiągnięcie to trzecie miejsce w ogólnonarodowych zawodach na skoczni K-60 właśnie w Niżnym Nowogrodzie. 17-latek opowiedział o swojej manifestacji opozycyjnemu rosyjskiemu medium, portalowi "Zona.Media". - Po 20 minutach pojawili się policjanci, którzy odprowadzili mnie do furgonetki. Jeden z nich zaczął mnie przesłuchiwać, był przy tym trochę agresywny, próbował mnie odepchnąć. Potem zabrano mnie na komisariat. Starałem się mówić jak najmniej, więc przyznałem, że jestem po prostu przeciwny wojnie. Następnie sprawdzili mój telefon, zajrzeli do wszystkich aplikacji. Po kwadransie wrócili do mnie i powiedzieli, że zapisałem się do jakiejś ekstremistycznej organizacji. Cały czas próbowali wyciągnąć ode mnie informację, czy pracowałem na czyjeś zlecenie - relacjonował Buszujew. Jak dodał sportowiec, na komendzie był z nim także ojciec. - Zapytali mojego ojca, co myśli o moim zachowaniu. Oczywiście zaczął mnie oczerniać, mówić, że naczytałem się w ostatnim roku dużo książek, że zamykam się w swoich myślach i ideach. Decyzja, co będzie ze mną dalej, zapadła dosyć szybko. Zostałem ukarany grzywną w wysokości 50 tysięcy rubli, a także umieszczono mnie na jakiejś czarnej liście. Obawiam się, że mogę zostać wydalony ze szkoły sportowej - powiedział skoczek. Jakub Żelepień, Interia