Od 29 grudnia i czwartego miejsca Piusa Paschke w inaugurującym Turniej Czterech Skoczni konkursie w Oberstdorfie do teraz żaden z niemieckich skoczków nie zameldował się w pierwszej piątce zawodów Pucharu Świata. Dominacja Austriaków nie jest już tak mocna jak na przełomie roku, ale zza ich pleców nie pokazali się Niemcy, lecz Norwegowie jak Johann Andre Forfang czy Słoweńcy jak Timi Zajc. Stefan Horngacher ma więc o czym myśleć. Za kilka tygodni mistrzostwa świata w Trondheim. Może się okazać, że Niemcy na drugim czempionacie globu z rzędu wylądują poza podium. Dwa lata temu w Planicy byli na piątym miejscu, teraz realnie grozi im czwarta lokata. Na takiej właśnie skończyli niedawną "drużynówkę" na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Do trzeciej Norwegii stracili 12,9 punktu. O szukaniu formy przez naszych zachodnich sąsiadów powiedział w rozmowie z Eurosportem ekspert tej stacji Martin Schmitt. - Jeśli chodzi o wyniki w weekend w Willingen, nie były one takie, jakich się spodziewano. Spadek dyspozycji to bardziej złożona kwestia, w przeciwnym razie prawdopodobnie już byśmy znaleźli rozwiązanie i coś zmienili. W zespole panuje niepokój i można wyczuć niezadowolenie. Kiedy zostajesz w tyle w skokach narciarskich, staje się to brutalnie trudne do zniesienia, problem jest zwłaszcza z odzyskaniem rozluźnienia. Zawsze znajdujesz się w wewnętrznym konflikcie, chcesz coś zmienić i musisz interweniować, aby móc pójść naprzód. Jednak wtedy harmonia ruchu zostaje utracona. To jest sztuka równowagi - wytłumaczył zdobywca Kryształowej Kuli z 1999 i 2000 roku. Słoweński skoczek wywołał skandal, jest reakcja dyrektora Pucharu Świata. Krótko i dosadnie Dołek w niemieckich skokach. Martin Schmitt nieustannie ufa Stefanowi Horngacherowi Jak podkreślił, widzi progres w próbach Andreasa Wellingera i Philippa Raimunda, ale podkreśla, że trzeba oddania dużej liczby skoków, by wykonana praca zaczęła się przekładać na większe odległości. Dodał, że obecny dołek nie pogarsza ani trochę pozycji Stefana Horngachera na stanowisku trenera. Ostatnio głośno było o słowach dyrektora sportowego Horst Huettela o natychmiastowej potrzebie wyciągnięcia wniosków przez austriackiego szkoleniowca. Co na to Schmitt? 47-latek pozostaje dobrej myśli przed MŚ. Pociesza się faktem, że Wellinger, Raimund i Kerl Geiger bardzo lubią skakać na obiektach normalnych oraz tym, że rzekomo niemiecka kadra robi kroki do przodu w kwestiach sprzętowych. Padł również temat Piusa Paschke, który robił furorę w listopadzie i grudniu, ale od weekendu przedświątecznego w Engelbergu wyraźnie osłabł. Teraz nie pojechał na Puchar Świata do amerykańskiego Lake Placid, by spokojnie potrenować. Sensacyjny rekord skoczni Polki, a później restart. Słowenka rozbiła rywalki - Niestety, w jego przypadku załamał się schemat skoku. Obecnie nie działa u niego pełna moc. On skacze na absolutnej granicy, a więc jest bardziej skrajny. Jeśli wszystkie czynniki pasują do siebie, to działa świetnie. Ale jeśli w jego skoku będzie za dużo agresji, to nic nie zadziała. W tej chwili jego ruchy są zbyt nieczyste technicznie. Na początku sezonu wszystko szło naprawdę dobrze - zauważył dwukrotny indywidualny mistrz świata.