- To mój pierwszy raz na skoczni narciarskiej i zrobiło to na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Udało mi się wszystko zobaczyć też z góry i przekonałem się, że wysokość jest naprawdę bardzo duża - powiedział Lewandowski przed kamerą TVP. Za wizytą "Lewego" w Oberstdorfie nie stała żadna, skomplikowana operacja logistyczna, ani zorganizowana akcja. Ot, wcześniej piłkarz wziął udział w treningu Bayernu Monachium, a później zapadła decyzja: "jedziemy". - Okazało się, że nie mam daleko z Monachium. Po treningu wsiadłem do samochodu ze znajomymi i przyjechaliśmy na skoki. Cieszę się, że udało mi się to zobaczyć, bo wiadomo, jak to jest w piłce nożnej, że inaczej jest być na stadionie, a inaczej oglądać mecz w telewizji. W skokach narciarskich jest dokładnie tak samo - stwierdził Lewandowski. "Lewy" nie stronił od fanów, ani od najlepszych skoczków, dla których stał się obiektem pożądania do wspólnego zdjęcia. Napastnik Bayernu i reprezentacji Polski pogratulował kapitalnych skoków Austriakowi Stefanowi Kraftowi i Niemcowi Andreasowi Wellingerowi. - Na pewno ogólnie chciałem wspierać chłopaków, choć wiadomo, że zawsze będę trzymał kciuki za Polaków. Szkoda, że nie odbyła się druga seria, bo liczyłem na to, że te miejsca jeszcze można poprawić. Choć i tak można być zadowolonym. Szacunek dla chłopaków, że robią to co robią - podkreślił. Wizyta na niemieckim mamucie była okazją, aby doszło do premierowego spotkania Lewandowskiego z inną gwiazdą polskiego sportu, Kamilem Stochem. - Po raz pierwszy mieliśmy ze sobą kontakt. Była szansa poznać się i chwilę pogadać. Same pozytywne wrażenia - podsumował snajper.