Czeski szkoleniowiec objął to eksponowane stanowisko po Stefanie Horngacherze. Ale przez trzy lata pracował z austriackim trenerem w roli asystenta. Najpierw zajmował się sprawami sprzętu, głównie kombinezonów, później był trenerem odpowiedzialnym za fazę lotu. Był niezbędną osobą w sztabie Horngachera. Doleżal dołożył cegiełkę do sukcesów polskich skoczków w ostatnich trzech latach - medali olimpijskich i mistrzostw świata, zwycięstw w zawodach Pucharu Świata. - Po polsku to się mówi, że wszedłem trochę w stare buty. Chcę to podkreślić. Nie jestem nowym człowiekiem w polskich skokach. Przez trzy lata pracowałem ze Stefanem Horngacherem - tłumaczy czeski szkoleniowiec. Kontrakt podpisał do 2022 roku, do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Bez rewolucji, kontynuacja pracy Horngachera Nowy trener pracuje już z polską reprezentacją pełną parą. Jedno, drugie zgrupowanie, konferencja dla trenerów skoków w Zakopanem. - Miałem mówić dwie godziny, mówiłem trzy - opowiada. Mieszka nadal w Czechach. Dojeżdża do Polski. Mówi, że nie chce zmieniać dawnych przyzwyczajeń. Tak było za Horngachera, tak będzie teraz. Początek pracy nowego trenera zawsze rodzi szereg pytań. Czy zmieni się system przygotowań? Jak ma funkcjonować kadra? Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy? - Kontynuujemy teraz pracę, którą wykonywał Stefan. Na przykład w obszarze przygotowania motorycznego robimy to, co przedtem. Zmieniamy niewiele. Nadal będziemy współpracować z doktorem Haraldem Pernitschem. Inaczej wygląda obecnie system funkcjonowania kadry A i kadry B. Rozszerzamy współpracę między tymi grupami. Trochę pozmieniamy też trening, niektóre elementy techniki, musimy też cały czas być czujni w sprawie sprzętu - zapowiada Doleżal. W sztabie szkoleniowym stanowisko, które do tej pory zajmował Czech przejmie Andrzej Zapotoczny, który rok wcześniej współpracował z kadrą juniorów. To on będzie odpowiedzialny za fazę lotu i za sprzęt. Doleżal nie dałby już rady pełnić tyle funkcji. Skupia się na selekcji, planach treningowych i startowych. Ma dość pracy. Kadra nadal będzie współpracować z dr Pernitschem, stałym punktem przygotowań będą zlecone przez warszawski Instytut Sportu sesje w Instytucie Lotnictwa. Tam skoczkowie od kilku sezonów przeprowadzają testy m.in. pozycji lotnej, które pozwalają na właściwy dobór sprzętu i strojów. Wszyscy są dla mnie najważniejsi Plany i priorytety na ten sezon są oczywiste. Tu też nie dojdzie do rewolucji. Najważniejszy będzie Turniej Czterech Skoczni a potem mistrzostwa świata w lotach w Planicy. Ale czeski trener podkreśla, że program będzie ewoluował w zależności od wyników. - Będziemy analizować i stawiać cele z zawodów na zawody - mówi. Jakie będzie podejście do letnich Grand Prix? Takie jak zawsze i jak to jest w każdej reprezentacji. Latem skoczkowie mają obyć się z atmosferą zawodów, odreagować monotonię ciężkich w tym okresie treningów, przećwiczyć niektóre elementy techniczne. - Tam gdzie wystartujemy, chcemy wypaść jak najlepiej, ale nie zwracamy tyle uwagi na letni sezon co na zimowy - zapowiada. Latem wystartować też mają w polskiej drużynie najzdolniejsi młodzi zawodnicy, aspirujący do występów w kadrze A. To najlepszy moment, by dojrzeli, obyli się z atmosferą tej grupy, zarazili profesjonalizmem od mistrzów świata, zwycięzców zawodów Pucharu Świata. Odnośnie pierwszej reprezentacji Doleżal nie chce mówić o nazwiskach, o tym u kogo widzi niewykorzystane rezerwy, kto zawodził i jest w stanie się poprawić. - Nie mogę mówić o indywidualnym przygotowaniu. Muszę zwracać uwagę na wszystkich skoczków, na wszystkie kadry, bo jestem trenerem całej kadry narodowej w skokach narciarskich. Nie rozróżniam poszczególnych zawodników. Staramy się dać wszystkim zawodnikom tyle, żeby wszyscy skakali jak najlepiej - mówi zdecydowanie. Z Zakopanego Olgierd Kwiatkowski