Od zakończenia sezonu 2023/2024 minęło już nieco czasu, a kibice skoków aktualnie swoją uwagę koncentrowali przede wszystkim na zmianach w sztabie reprezentacji Polski oraz komunikacie o chęci odłączenia się Kamila Stocha od "głównej" kadry i pracy z indywidualnym trenerem. Zupełnie nieoczekiwanie show skradł jednak Ryoyu Kobayashi, który "z zaskoczenia" wprawił fanów tego ekstremalnego sportu w euforię. Na specjalnie przygotowanej skoczni w Akureyri, w kraju na mapie skoków w zasadzie nieobecnym (Islandia) Japończyk poszybował aż 291 metrów, bijąc dotychczasowy rekord świata w długości lotu aż o 37,5 metra. Nagranie z tego wyczynu, opublikowane w mediach społecznościowych samego zawodnika, jak i jego sponsora - marki Red Bull w 150 minut od publikacji obejrzało ponad dwa miliony osób. Totalne szaleństwo i wielka promocja sportu, od lat borykającego się z poważnymi problemami. Wyczyn Kobayashiego wzbudził powszechny podziw, a społeczność skoków narciarskich nie ma najmniejszej wątpliwości, że oto byliśmy świadkami nowego rekordu globu. Odmienne stanowisko przedstawia jednak FIS, którego komunikat z pewnością rozpęta w środowisku burzę. Władze światowej federacji poinformowały, że lot dwukrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli nie zostanie uznany. Dlaczego? Okazuje się, że mają ku temu szereg argumentów. Rekord, którego FIS nie uznaje. Litania warunków Jak przekazano, zawody w skokach muszą opierać się na oficjalnych przepisach FIS. Dodatkowo, konieczny jest uznawany przez federację system pomiaru odległości, a zmagania odbywać muszą się na obiekcie przez FIS homologowanym. Na tym jednak nie koniec. Istnieją również przepisy dotyczące sprzętu, który musi być sprawdzony i zaakceptowany przez - a jakże - FIS. Dlatego lot Ryoyu Kobayashiego, choć wzbudził uznanie włodarzy świata skoków, nie może być ich zdaniem porównywany ze zmaganiami w Pucharach Świata. Komunikat spotkał się ze zdecydowaną reakcją kibiców, którzy dali upust niezadowoleniu w mediach społecznościowych. "Lot zostanie uzuany za rekord przez każdego z wyjątkiem FIS" - napisał jeden z nich pod postem federacji w serwisie "X". Tak czy inaczej, w archiwach Międzynarodowej Federacji Narciarskiej rekord życiowy Japończyka to więc wciąż 252 metry, uzyskane w 2019 roku w Planicy.