Choć od ostatniego konkursu Pucharu Świata w sezonie 2023/24 w skokach narciarskich minęło już kilka tygodni, znów zrobiło się głośno wokół zimowej dyscypliny. Powód jest wyjątkowy. Ryoyu Kobayashi po zmaganiach w Planicy nie zrezygnował z treningów, tylko przygotowywał się do specjalnego projektu zrealizowanego przez zespół Red Bulla. Na specjalnie przygotowanym obiekcie na Islandii 27-latek próbował dokonać wielkiej rzeczy - wylądować na 300 metrze. Choć ostatecznie Kobayashiemu nie udało się dolecieć do tej granicy, jego wynik jest naprawdę imponujący, bowiem pofrunął na 291 m. "Sezon w końcu się skończył" - ogłosił po swoim spektakularnym wyczynie mistrz olimpijski z Pekinu w mediach społecznościowych. Niewątpliwie lot Japończyka zapisze się w historii tej dyscypliny, bowiem aż o 37,5 metra poprawił dotychczasowy najlepszy wynik Stefana Krafta z Vikersund z 2017 roku. Wówczas zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 2023/24 osiągnął 253.5 m. Ostrzegająca wiadomość ws. Kamila Stocha i polskiej kadry. "Do tego może dojść". Trener Jan Szturc analizuje Poruszenie wokół Ryoyu Kobayashiego. Rywale komentują Wieść o kosmicznym wyczynie zawodnika rozniosła się echem w środowisku skoków narciarskich. 27-latek udowodnił, że jeśli tylko byłyby odpowiednie warunki i dobrze przygotowany zeskok, wówczas można osiągać takie odległości. Co ciekawe, choć kibice i media mówią o rekordzie, Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) zaznacza, że lot Japończyka... nie zostanie uznany. Innego zdania jest Johann Andre Forfang - "Dla mnie to rekord świata" - mówi zawodnik i dodaje. - "Myślę, że tak myśli każdy, kto ogląda i interesuje się skokami narciarskimi. Trzeba w jakiś sposób zająć stanowisko. Czy powinieneś być lojalny wobec FIS, czy powinieneś być lojalny wobec naszego sportu? Dla mnie sport zawsze będzie na pierwszym miejscu" - zaznaczył reprezentant Norwegii w rozmowie z NRK. Tajny projekt Red Bulla postanowił skomentować również Stian Skinnes, który pełni rolę asystenta trenera Kobayashiego i jest odpowiedzialny za kombinezony dla Japończyków. "Możliwość bycia tutaj, na Islandii i ustanowienia nierealnego rekordu świata, jest po prostu niesamowita" - twierdzi mężczyzna. Jak się okazuje, chętnych do pobicia magicznej granicy w skokach jest więcej. "Myślę, że to fajnie, że od czasu do czasu masz okazję 'pokazać coś'. Byłoby lepiej, gdyby zaprosili więcej niż jedną osobę" - zaznaczył Halvor Egner Granerud. "To jest sen. Oczywiście, że chcę wziąć udział w czymś takim. Jeśli powtórzą sprawę, polecę pierwszym lotem" - dodał z kolei Forfang. Sensacyjne wyznanie Adama Małysza. Mógł być przed Kobayashim. Cóż to byłby za rekord