Nasi skoczkowie nie liczyli się w noworocznym konkursie w Garmisch-Partenkirchen. Kamil Stoch był dopiero 19., a Stefan Hula - 24. Pozostali nie przebili się do konkursu.- Nie możemy piać z zachwytu, że mamy dwóch zawodników, a na poprzednim konkursie mieliśmy jednego, nie powinniśmy się pocieszać, że Kamil Stoch z 23. pozycji przesunął się na 19. - podkreśla ekspert od skoków TVP Rafał Kot, który uważa, że sztab szkoleniowy skoczków powinien zweryfikować swe plany. - Wiemy jakie cele przyświecają Kamilowi Stochowi. On nie walczy o drugą dziesiątkę, on jest przyzwyczajony do walki o podium, a każde miejsce poza czołową "dziesiątką" przyjmuje różnie. W noworocznym konkursie w Ga-Pa widzieliśmy znowu gest rezygnacji Kamila. On nie jest zadowolony z formy i dobitnie to pokazuje - podkreśla Kot. Według Rafała Kota nie ma co dalej czekać w tym marazmie, tylko trzeba działać. - Sztab szkoleniowy powinien przewartościować priorytety. Wszyscy wiemy, jak przed rozpoczęciem sezonu ten balonik był rozdmuchany. I teraz trzeba to na spokojnie zrewidować . Zawsze będę studził wybujałe nadzieje. Należy wyjść z niższego pułapu i z każdego osiągnięcia później się cieszyć. A jeśli zawodnicy zrobią coś ponad normę, będzie jeszcze lepiej - uważa R. Kot. Co dalej? - Sądzę, że po Turnieju Czterech Skoczni sztaby szkoleniowe muszą siąść i porozmawiać razem, musi się podłączyć prezes PZN-u, bo różowo nie jest. Nie będziemy owijać w bawełnę - dowodził Rafał Kot w studiu TVP po zawodach w Ga-Pa. - Musi dojść do poprawy współpracy między sztabami szkoleniowymi, bo nawet Adam Małysz stwierdził, że ona w ogóle nie ma miejsca, a miało być tak cudowne - tłumaczy Rafał Kot. - Może niektórzy ze sztabu powinni te swoje wybujałe ambicje odsunąć na bok i przedłożyć nad nie interes skoczków, którzy bardzo ciężko pracują sugeruje ekspert TVP. Przez sześć lat (2004-2010) Rafał Kot był fizjoterapeutą Adama Małysza.