Wtedy, w styczniu w Wiśle, jego słowa wypowiedziane zostały w emocjach. Od razu wywołały burzę w polskich skokach narciarskich. Trenerzy i działacze nie mieli litości dla Jakuba Wolnego. Zawiesili zawodnika, przez co ten nie mógł wystąpić w konkursie w Wiśle. Szybko jednak został przywrócony do rywalizacji. Kosmiczny koniec sezonu Pawła Wąska. Polak zdradził, co zawiodło zimą Jakub Wolny: nie takich emocji chciałbym dostarczać Teraz wrócił do tej sytuacji. W rozmowie z Interia Sport opowiedział o tym, co czuł. Podsumował też sezon zimowy. Wolny był naszym najlepszym zawodnikiem w Pucharze Kontynentalnym. W klasyfikacji generalnej zajął 21. miejsce. Raz stał na podium. Był trzeci w Lillehammer. W Pucharze Świata nie wystąpił w żadnym z konkursów po raz pierwszy od sezonu 2014/2015, kiedy to leczył poważną kontuzję. Tomasz Kalemba, Interia Sport: Dostarczyłeś tej zimy trochę emocji. Jakub Wolny: - Emocji? W jakim sensie? Dawno nie było bowiem zawieszenia w kadrze polskich skoczków. - Nie takich emocji jednak chciałbym dostarczać kibicom i sobie. Na pewno to był bardzo ciężki sezon. Byłem zawieszony i to nie było dla mnie zbyt przyjemne. Trudny też z tego względu, że przepracowaliśmy całe lato bardzo solidnie. Na treningach wylewaliśmy siódme poty, a zimą okazało się, że jest kiepsko. Żałujesz tego, że wtedy w Wiśle wyszedłeś przed szereg i powiedziałeś, jak wygląda sytuacja w kadrze B? - Zastanawiałem się nad tym i na pewno trochę żałuję. Te słowa padły wówczas w emocjach. Nie myślałem wtedy o konsekwencjach. Potem kiedy emocje opadły, myślałem, że te konsekwencje aż tak bardzo mnie nie dotkną. Patrząc teraz z perspektywy czasu, to raczej już bym tego nie powiedział. Masz jeszcze motywację? Wiesz, dlaczego tak wszystko się to posypało? - Trudno jest w skokach czasami tak jednoznacznie podać przyczynę. W tym sezonie wiele czasu poświęciłem na analizę swoich skoków. Wiem już, co mam poprawić, ale w trakcie sezonu, kiedy jedne zawody gonią drugie, trudno jest znaleźć czas na to. Ktokolwiek będzie naszym trenerem w kolejnym sezonie, to trzeba się dogadać, co do wizji skoku. Najważniejsza w tym wszystkim jest konsekwencja. Wielu skoczków, począwszy od kadry A, miało problemy z pozycją dojazdową. Skąd to się wzięło? - Pozycja najazdowa zawsze jest największym problemem. Nie pamiętam jednak takiej sytuacji, żeby dotyczył on w kadrze aż tak dużej liczby zawodników. I skończmy ma tym. To wróćmy do motywacji. Wciąż chce ci się skakać? - Od kilku lat widać w skokach, że przesunęły się granice wieku. Kiedyś zawodnicy w moim wieku, a kończę w tym roku 29 lat, myśleli już o zakończeniu kariery. Teraz zaczynają w tym wieku rozwijać skrzydła. Dlatego wciąż czuję, że spokojnie mogę jeszcze skakać na dobrym poziomie. Nie brakuje mi zatem motywacji. Chyba jesteś głodny dobrego skakania, bo ciebie stać na to, a jednak wciąż czegoś brakuje? - Bardzo jestem głodny dobrego skakania. Od dziecka jestem zakochany w skokach. I chce to dalej robić. Już mam cel na przyszły sezon. Chcę wychodzić na skocznię i nie myśleć o tym, co mam na niej zrobić. Chcę puścić się z belki i smakować dalekich skoków. W Zakopanem - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport