W Zakopanem zapowiada się wielka gratka dla kibiców skoków narciarskich. Wielka Krokiew im. Stanisława Marusarza ma gościć przez aż cztery dni międzynarodowe zawody, w których ma się pojawić wiele znanych nazwisk, bo przez zmniejszenie kwot startowych dla najlepszych krajów, wielu dobrych skoczków nie mieści w kadrach na Puchar Świata. Tyle że ze względu na aurę, wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Polski Związek Narciarski walczy jednak o to, by zawody się odbyły. Aleksander Zniszczoł coś udowodnił. Adam Małysz czasami sam miał wątpliwości Wielka Krokiew spłynęła. PZN walczy o konkursy Zgodnie z kalendarzem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w dniach 14-17 marca mają się odbyć w Zakopanem aż cztery konkursy. Dwa pierwsze dni to ma być rywalizacja w FIS Cup, a dwa kolejne w Pucharze Kontynentalnym. Jest jednak jeden problem. Na Wielkiej Krokwi nie ma już kompletnie śniegu. W grę wchodzi zatem przeprowadzenie zawodów w trybie hybrydowym. Zawodnicy startowaliby na lodowym rozbiegu, a lądowaliby na igelicie. Zapowiadane są wprawdzie mrozy, ale produkowanie takich ilości śniegu na konkursy drugiej i trzeciej ligi skoków, to raczej wariant nieprawdopodobny. Zgodnie z umową, jaką kiedyś podpisał PZN, do wszystkich konkursów, jakie odbywają się w Polsce, prawa ma Telewizja Polska. - Walczymy o to, by zawody odbyły się w formule hybrydowej - przyznał Winkiel. Problem jest jednak z wybiegiem skoczni. Tam jest grząsko i mokro. Zapewne zrobiłoby się błoto, co nie wyglądałoby zbyt dobrze i sprawiłoby, że potem trawnik długo dochodziłby do siebie. To pewnie nie uśmiecha się właścicielowi obiektu, czyli Centralnemu Ośrodkowi Sportu w Zakopanem. Jest też kolejny problem. Co, jeśli zostaną zdjęte siatki, a nagle sypnie śniegiem? Sytuacja jest zatem patowa. Trwają rozmowy.