Kamil Stoch ma za sobą sezon, który zapamięta prawdopodobnie na całe życie, ale niestety nie z takich powodów, z jakich pewnie by chciał. Polak bowiem był cieniem samego siebie i właściwie z małymi wyjątkami po poszczególnych konkursach stawał przed kamerami ze sporym rozczarowaniem wyrysowanym na twarzy. W związku z tym pod koniec sezonu podczas konkursów w Planicy pojawiały się nawet pytania, czy nie będą to ostatnie starty naszego mistrza w sportowej karierze. Przeklęty czas Aleksandra Zniszczoła. Wrócił ten sam problem Na całe szczęście decyzja o zakończeniu przygody z nartami nie zapadła, a Stoch uznał, że ma jeszcze coś do zrobienia na skoczni. Polak wziął wszystko w swoje ręce i to bardzo dosłownie. Trzykrotny mistrz olimpijski zdecydował się bowiem odłączyć od pracy z kadrą prowadzoną przez Thomasa Thurnbichlera i stworzył własny sztab szkoleniowy. Na jego czele stanął Michał Dolezal, który wspierany jest przez Łukasza Kruczka. Z oboma Stoch w przeszłości odnosił sukcesy, co miało bardzo duże znaczenie przy tym wyborze. Kamil Stoch wrócił na skocznie. PZN już ogłasza Po namowie żony, wracam, aby jeszcze podjąć rękawicę do walki. Myślę, że mężczyzna nie potrzebuje lepszej motywacji niż słowa najbliższej osoby. Chcę zakończyć karierę na swoich warunkach, z tarczą na ramieniu - zapowiedział na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej podczas ogłaszaniu sztabu szkoleniowego. Kilkanaście tygodni później w rozmowie ze Skijumping.pl przyznał, że przygotowania do sezonu były bardzo dobre. - Ostatnie zgrupowania były bardzo fajne. Cieszyłem się skokami, to dla mnie najważniejsze - mówił we wrześniu przed konkursami w Wiśle. Rywalizacja w Wiśle Stochowi zdecydowanie nie wyszła, a co gorsze, po konkursach na skoczni imienia Adama Małysza przyszły trudne chwile. Na jednym z treningów bowiem Polak wylądował na tyle daleko, że doszło do delikatnego uszkodzenia kolana. Pierwsze przewidywania zapowiadały około miesięczną przerwę od skakania, co sprawiało, że trzykrotny mistrz olimpijski został wykluczony z udziału w letnich mistrzostwach Polski. Te ostatecznie padły łupem Klemensa Joniaka. Dawid Kubacki goni czas. Ostatnie jego skoki w zawodach "były tragiczne" W trakcie wywiadów udzielanych po rywalizacji na mniejszej ze skoczni w Zakopanem Stoch mówił, że w środku trwającego tygodnia powinniśmy poznać decyzję, co do jego powrotu na skocznię. Ta już zapadła. Polski Związek Narciarski w swoich mediach społecznościowych poinformował bowiem, że dwukrotny triumfator Pucharu Świata w skokach narciarskich wrócił już do skakania i dalej szykuje się do rywalizacji w kolejnym takim cyklu. Wydaje się więc, że nie powinno być problemów z tym, aby Stoch był gotowy do startu już podczas pierwszego weekendu w tej zimowej rywalizacji. Ten zaplanowany jest na okres od 22 do 24 listopada. Skoczkowie zaprezentują się na obiekcie w Lillehammer.