Powoli wyjaśnia się sytuacja w kadrach w skokach narciarskich. Nie obyło się bez niespodzianek. Jedną z nich był powrót Macieja Maciusiaka do pracy w sztabie kadry i to w roli asystenta Thomasa Thurnbichlera, bo przecież obu panom nie było ze sobą po drodze. Kamil Stoch podjął ważną decyzję. Thomas Thurnbichler skomentował Kamil Stoch postanowił pójść własną drogą. Rodzi się wiele pytań Znamy też nowych szkoleniowców kadry B. Wiemy też już, że Kamil Stoch nie będzie trenował razem z kadrą. Wciąż jednak czekamy na ogłoszenie wszystkich kadr. Tomasz Kalemba, Interia Sport: Znamy już pierwsze roszady w kadrach w skokach narciarskich. Do sztabu szkoleniowego i to w roli asystenta Thomasa Thurnbichlera wrócił Maciej Maciusiak. Kadrę B objął Wojciech Topór. Do tego Kamil Stoch zdecydował się na indywidualną ścieżkę. Interesująco, prawda? Jakub Kot: - Na pewno jest ciekawie. Pamiętamy, co było jeszcze niedawno, kiedy Maciej Maciusiak prowadził kadrę B, a Thomas Thurnbichler był szefem kadry A. Dochodziło między nimi do różnych nieporozumień. Teraz ten pierwszy został prawą ręką Austriaka. Sam jestem ciekaw, jak to się wszystko poukłada. Maciek doskonale zna naszych zawodników, bo wiele lat działa w naszym systemie. Dobrze, że Thomas wziął na asystenta polskiego trenera, który lepiej zna sytuację. Jak chodzi o Kamila, to poczekajmy na ostateczne decyzje. Wszystko wskazuje na to, że będzie przygotowywał się do sezonu pod okiem indywidualnego trenera. Czy będzie nim Michal Doleżal? Kto będzie finansował ten pomysł? Co w przypadku wyjazdów na zawody: w gnieździe trenerskim za Kamila będzie odpowiadał Thomas czy jego trener (pamiętamy, jak w jednym z wywiadów Thomas mówił, że nie zaakceptuje innego trenera na wieży, "na równi" z nim)? Jak będą wyglądały letnie przygotowania, plany treningowe - dużo jest tematów do dogrania, a porozumieć się musi zarówno zawodnik, jak i jego osobisty trener z PZN i Thomasem, jako trenerem głównym. W ubiegłym roku trochę się wszystko posypało w naszej kadrze. Do kolejnej zimy uda się to odbudować? - Historia uczy, że nic nie jest pewne i wszystko się może zdarzyć. Nie jesteśmy jednak w stanie nic teraz przewidzieć. W poprzednim okresie przygotowawczym popełniono błędy - to się zdarza. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski, że by nie zostać z tyłu za innymi reprezentacjami. Jest dużo czasu na pracę. I śmiało można wrócić na dobre tory. Ktoś z tej naszej gwardii może jeszcze wejść na top, czy jednak to czas, że trzeba powoli stawiać na młodych? - Przed PZN są bardzo ważne decyzje. Absolutnie nie można skreślać nikogo. Mamy wielu zawodników, którzy są w okolicach "30", a nawet starszych, ale jeśli oni są zaangażowani i mają talent, to trzeba dać mu szansę. Nie można patrzeć na zawodników tylko przez pryzmat peselu. Jeżeli starszy zawodnik deklaruje, że chce dalej w stu procentach poświęcić się temu sportowi, jest w stanie profesjonalnie podchodzić do tematu, dać z siebie wszystko i być w pełni zaangażowanym, to nie odstawiajmy go na ławkę rezerwowych. Jak widzimy, nie jest tak łatwo wychować medalistę olimpijskiego czy chociażby zawodnika, który będzie wchodził do TOP 15 Pucharu Świata. To musi jednak iść w parze z tym, żeby nie blokować drogi młodszym zawodnikom. To na pewno nie będzie łatwe, żeby wilk był syty i owca cała. Nie jest raczej możliwe to, że na zawody będzie jeździła tylko młodzież. Jeśli nasi skoczkowie mają problemy z tym, by zdobywać punkty w Pucharze Kontynentalnym, to wysłanie ich na Puchar Świata, mogłoby ich całkowicie zniszczyć. Trzeba z wyczuciem zawodników wprowadzać i w drugą stronę - wycofywać w odpowiednim czasie. Mamy zdolną młodzież i to bez dwóch zdań. Teraz tylko trzeba wszystko tak pogodzić, żeby starsi zawodnicy, którzy są bardziej wrażliwi na zmiany sprzętowe, trenowali spokojniej. Młodszych za to nie można oszczędzać. Oni teraz powinni robić bazę, która posłuży im na wiele kolejnych lat. Pewnie lato będzie takim poligonem doświadczalnym, w którym więcej szans dostaną młodzi skoczkowie. Zobaczymy jednak, jak to będzie wyglądało zimą, ale na pewno nie skreślałbym tej starej gwardii. Naprawdę musimy szanować tych, którzy jeszcze chcą trenować. Tak naprawdę każdy z tej wielkiej trójki: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, ma szansę stanąć na podium. Raczej to będzie w pojedynczych zawodach, a nie na przestrzeni całego sezonu. Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport