W I części wywiadu Jan Ziobro opowiedział o magii Pucharu Świata w Zakopanem, zgłębił się także w przyczyny kryzysu polskich skoczków.Michał Białoński, Interia: Czy porażka skoczków w Wiśle nie była ostatnim dzwonkiem, przespanym przez PZN, aby dokonać korekt w sztabie kadry? Ściągnąć na pomoc Piotra Fijasa, bądź fachowca zagranicznego, jak Mika Kojonkoski? Jan Ziobro: Wisła była w grudniu, a to za późno na zmianę trenera. W trakcie sezonu nie powinno się tego robić. Było już takie próby i one nie kończyły się dobrze. Ciężko jest przyjść komuś z zewnątrz i z marszu pobudzić zawodników, natchnąć ich nowym duchem, licząc na poprawę skoków. Co mogę powiedzieć? Uważa pan, że może się coś poprawić, gdy Apoloniusza Tajnera w roli prezesa zastąpi Adam Małysz? Prezes Tajner nie może kandydować na kolejną kadencję, jego rządy dobiegają końca. Adam na razie wstrzymuje się przed oficjalnym ogłoszeniem swej kandydatury, ale innego kontrkandydata nie widać. Sytuacja nie jest łatwa. Pamiętamy słowa Justyny Kowalczyk, że PZN jest tak naprawdę związkiem skoków, a nie całego narciarstwa. Pozostałe dyscypliny zrzeszone w PZN-ie też nie czują się wniebowzięte. Do tego dochodzą podziały regionalne. Tatrzański Związek Narciarski uważa, że PZN za kadencji Tajnera bardziej troszczył się o interesy Śląsko-Beskidzkiego ZN-u, a nie ogólnopolskie. Wyzwań jest co niemiara przed nowym prezesem. - Nie wiem czy Adam by sobie z tym poradził. Był wyjątkowym sportowcem, mistrzem. O każdej porze nocy i dnia chylę czoła, jeśli chodzi o jego dokonania. Nie ujmuję mu nic. Był wielki! Bardzo dużo zrobił nie tylko dla skoków, ale dla całego polskiego sportu. Ale przejęcie przez niego prezesury w PZN-ie? Nie widzę tego. Byłbym tu ostrożny. Z drugiej strony, ma pan rację - nie ma innego kandydata. CZYTAJ TEŻ: Długopolski: Jeśli pojawi się drobny choćby błąd i trener go ni wychwyci, to ów błąd wchodzi w krew! Jan Ziobro: Mamy trzech skoczków. I to na nich wiezie się PZN A może niepotrzebnie ograniczamy się do byłych zawodników? Może w roli prezesa sprawdziłby się menedżer sprawny w zarządzaniu, a od kierowania dyscyplinami dobrałby sobie dyrektorów? Menedżer taki powinien zarządzać całością, sprawnie pukać do sponsorów, przedstawić wizję rozwoju narciarskich dyscyplin. - Po części trzeba mieć wszystkie dary, które pan wyliczył. Przeszłość w roli dobrego sportowca na pewno pomoże w prezesowaniu. Natomiast musimy sobie jasno powiedzieć, że wyciągnięcie PZN-u z takiej sytuacji, w jakiej jest teraz, to nie będzie proste zadanie. Sam pan powiedział, za Justyną Kowalczyk, że to bardziej Polski Związek Skoków Narciarskich. Faktycznie, po części, tak jest i wcale się nie dziwię sportowcom z innych dyscyplin, że czują się traktowani po macoszemu względem skoków. Ale też wszyscy fascynujemy się głównie skokami, im kibicuje cały kraj, garną się sponsorzy. Pamiętajmy też o jednym - tak naprawdę mamy trzech zawodników i to na nich wiezie się cały PZN. Ziobro: Gdzie skoki kobiet, kombinacja, narciarstwo alpejskie? Smutny obraz. - To nie koniec. Zadajmy sobie pytanie: gdzie mamy skoki kobiet, gdzie jest kombinacja norweska? Wiem, że w tym sezonie zapunktowały dwie zawodniczki, ale gdzie jako całość jest narciarstwo alpejskie? Jaki poziom my prezentujemy w tych dyscyplinach? Żaden tak naprawdę! Nie mówię tego po to, żeby ubliżyć tym zawodnikom, bo broń Boże nie chcę ich urazić, jestem za nimi całym sercem i kibicuję im jak mogę. Chcę tylko pokazać stan faktyczny. Skoki nam się kończą, a w pozostałych dyscyplinach, które ma pod opieką PZN nie liczymy się w ogóle. Dlatego ten, który przyjdzie po Tajnerze nie będzie miał prostego zadania. Wyciągnięcie polskiego narciarstwa, zwłaszcza tych konkurencji poza skokami, na jakikolwiek poziom będzie bardzo trudne. Trzeba będzie naprawić zaniechania z kilkunastu lat. CZYTAJ TEŻ: Skoki w Zakopanem: to tu PZN odkuje się finansowo! Dziś dziwimy się, że w Polsce nie mamy kombinatorów norweskich. Zadajmy sobie jednak pytanie, kto był ich trenerem przez cztery lata. Pije pan pewnie do Adama Małysza. - Złych decyzji było za dużo, żeby teraz wszystko łatwo i szybko naprawić. Prezes Tajner rządzi PZN-em od 2005 r. Nawet Łukasz Kruczek twierdzi, że nie mieliśmy w ogóle systemowego szkolenia skoczkiń narciarskich, a chcemy mieć efekty. - W skokach kobiet mieliśmy perspektywy, gdy trenerem był Krystian Długopolski. Zawodniczki skakały dobrze, gdy ta tendencja została utrzymana, to prezentowałyby dużo wyższy poziom niż obecnie. Ale dzisiaj Długopolskiego już nie ma w skokach kobiet. Jego ojciec i dwukrotny olimpijczyk Kazimierz twierdzi, że zaważyły te fatalne podziały regionalne - gdyby Krystian reprezentował Śląsko-Beskidzki ZN, a nie TZN, nadal by pracował. One są aż tak widoczne? - Oczywiście. To prawda. Dlatego jeżeli mówimy o PZN-ie, to myślmy o interesie całej Polski, a nie jednego regionu. Jan Ziobro: Kamil Stoch to fenomen Wierzy pan, że może dojść do odrodzenia formy skoczków na igrzyskach w Pekinie, do których zostały tylko trzy tygodnie? Czy to jest w ogóle możliwe, by polskie skoki przywiozły z Chin jakikolwiek medal? Kamil Stoch, który był największym gwarantem szans medalowych ma pękniętą torebkę stawową, co wymusza dwutygodniową przerwę w skakaniu. - Bardzo bym chciał i głęboko wierzę w to, że chłopaki przywiozą medal. Skoki są specyficznym sportem. Czasem dzieją się w nich - z dnia na dzień - rzeczy zupełnie niewytłumaczalne. Bardzo życzę całej drużynie, aby i tym razem udało się jej wywalczyć medal. Kibicuję chłopakom, żeby się pozbierali, obudzili, wykrzesali z siebie tę iskrę, która ich napędzi. Bardzo mi na tym zależy. Jakby nie było, to są moi koledzy. Podkreślam - kibicuję im z całego serca. Zdaję sobie sprawę z tego, że cała nagonka, presja ciążąca na nich, nie pomaga. Wszyscy wiszą na nich, próbują im coś znaleźć, wytknąć. Nie jest to proste, aby się z tym uporać. Nawet jeśli tego starają się nie czytać, to na pewno do nich dochodzi. Spadłby im kamień z serca, złapaliby oddech, gdyby misja Pekin wypadła im korzystnie. O Kamila bym się raczej nie bał. Ta przerwa może mu wyjść na dobre. Musimy sobie też jasno powiedzieć, że Kamil Stoch to jest Kamil Stoch, jego synonim to fenomen! W całych skokach narciarskich policzyłby na palcach jednej ręki, a nawet nie trzeba by było wszystkich palców, by wymienić takie fenomeny jak Kamil. Jego lekkość w oddawaniu skoków jest imponująca. W czasach, gdy startowałem w zawodach, wielokrotnie widziałem bardzo zepsuty skok Kamila, w którym i tak potrafił odlecieć do tego stopnia, że stawał na podium. Zwykły zawodnik, nieobdarzony tym fenomenem, nie jest w stanie czegoś takiego osiągnąć. Dlatego o Kamila jestem spokojny, życzę mu tego, aby się obudził i znowu nas zachwycił. Sęk w tym, że opieramy optymizm bardziej na nieprzewidywalności skoków, bo o logiczne argumenty na medal w Pekinie naprawdę trudno. Wszystkim naszym zawodnikom brakuje regularności, a jeśli ją ma Piotr Żyła, to bardziej na przełomie pierwszej i drugiej dziesiątki Pucharu Świata. Na podium również on nie wskakuje. Tak samo Dawid Kubacki, który na dodatek zmaga się z koronawirusem. Trudno też wiele oczekiwać od Wąska czy Wolnego, którzy mogą zadebiutować na poziomie IO. - Igrzyska to igrzyska, ale też pamiętajmy, że na poprzednich igrzyskach po pierwszej serii prowadził Stefan Hula. Na IO dość często budzi się ktoś, kto się do tej pory nie liczył. Absolutnie nie ujmuję w niczym Stefanowi, który w Pjongczangu skakał dobrze. Zarówno na IO, jak i na MŚ zdarzają się niespodzianki. Ale są też pewniacy i Kamil Stoch do nich należy. Jeżeli Kamil tylko odzyska stuprocentową sprawność, to na pewno bym go nie skreślał. Jego fenomen w skokach to jeden z największych fenomenów, jaki do tej pory był na świecie. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Puchar Świata w Zakopanem (14-16 stycznia 2022). Harmonogram 15.02.2022 SOBOTA 13:00 Oficjalny trening HS-14015:00 Seria próbna16:00 Drużynowy konkurs skoków Puchar Świata 16.01.2022 NIEDZIELA 14:30 Kwalifikacje do konkursu indywidualnego16:00 Indywidualny konkurs skoków Puchar Świata HS-140