W sobotę na Wielkiej Krokwi bezkonkurencyjni byli Niemcy, a na podium zmieścili się jeszcze Norwegowie i Słoweńcy. Przed "Biało-Czerwonych" wskoczyli także Japończycy. Polacy skakali w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. - Na pewno jest niedosyt. Gdy bierzemy udział w zawodach drużynowych, plan minimum to walka o podium - podkreślił niezadowolony Doleżal. Czeski szkoleniowiec daleki był jednak od publicznego krytykowania kogoś ze swojej ekipy. - Każdy zawodnik zrobił, co mógł. Ale dzisiaj to nie wystarczyło - powiedział. W sobotnich zawodach wielką formę potwierdził Kubacki, który indywidualnie przegrał jedynie o 0,3 pkt. z Niemcem Stephanem Leyhe. 30. wynik wśród 36 skoczków osiągnął Wolny, którego wybór do składu drużyny wzbudził sporo kontrowersji. - Mamy problem, bo nie ma czwartego, stabilnego skoczka do drużyny - tłumaczył się po konkursie Doleżal. - Zastanawialiśmy się nad tym, bo nie był to łatwy wybór. Wiedzieliśmy, że u Kuby jest najmniejszy błąd do poprawy, poza tym on zawsze lepiej radził sobie w drużynie. Zaryzykowaliśmy - przyznał się trener. - Kuba też zaryzykował, zrobił to, na co go stać i było lepiej niż wczoraj. Potwierdził, że w drużynie się mobilizuje - nieco zaskakująco skomentował Czech. - Nie możemy spuszczać głów, bo w niedzielę jest konkurs indywidualny. Wiążemy duże nadzieje z Dawidem Kubackim, Kamilem Stochem, czy Piotrem Żyłą. Mam nadzieję, że lepiej pójdzie też pozostałym skoczkom - powiedział Doleżal. Z Zakopanego Michał Białoński, Waldemar Stelmach, Aleksandra Bazułka