Inauguracyjne konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich zaplanowano na 23 i 24 listopada. Wybór takiego terminu sprawia, że organizatorzy mogą borykać się z problem zbyt wysokiej temperatury powietrza, aby utrzymać regulaminowe i przede wszystkim bezpieczne warunki na skoczni w dniach rozgrywania zawodów. Jak stwierdził w rozmowie z TVP Sport Andrzej Wąsowicz, nie ma powodów do obaw, że skoczni nie uda się przygotować na czas. "Wszystko mamy doskonale przećwiczone. Odciągam przygotowania w czasie, ale od poniedziałku chcemy ruszyć z produkcją śniegu. Maszyny są już na miejscu. We wtorek elektrycy podłączali urządzenia. Mamy dostateczną ilość wody. Spróbujemy to uruchamiać. Do południa 21 października ruszymy z produkcją pokrywy" - powiedział Telewizji Polskiej Wąsowicz. Jeśli prognozy pogody się sprawdzą, w przyszłym tygodniu termometry nadal mają wskazywać około 20 stopni Celsjusza w dzień. W nocy temperatura może być co najwyżej o 10-12 stopni niższa. Zdaniem Wąsowicza temperatura nie będzie przeszkodą, bo już udowodniono w poprzednich latach, że Polacy potrafią radzić sobie z organizacją imprezy tej rangi przy trudniejszych warunkach pogodowych. "Na wszelki wypadek na buli są już rozłożone siatki. Wyciągnięte zostaną również armaty śnieżne. Jeśli któraś z nocy będzie mroźna, będziemy działać i produkować jeszcze więcej" - tłumaczył przewodniczący Komitetu Organizacyjnego PŚ w Wiśle. Na skoczni im. Adama Małysza rozegrane zostaną dwa konkursy - drużynowy i indywidualny.