- Oczywiście, że jest lekki niedosyt, ale przede wszystkim pojawia się radość z tego, że jest podium, jest drugie miejsce przed własną publicznością, co jest zawsze dodatkową nobilitacją dla nas i podziękowaniem dla kibiców - mówił nasz zawodnik. Maciej Kot chwalił kibiców, a także organizatorów zawodów, którzy doprowadzali do skakania na wysokim poziomie w Polsce, w połowie listopada. - Publiczność zrobiła wspaniałą atmosferę, to pomaga. Lubimy skakać u siebie, przy tak fantastycznym dopingu. Zwłaszcza na początku sezonu, każdy szuka spokoju, na nowo poznaje w skokach swój organizm, jego możliwości. Uważam, że wykonaliśmy nasze zadanie - podkreślał Kot. - Jest połowa listopada, skocznia była świetnie naśnieżona. Organizatorzy pokazali, że Polak potrafi. Oczekiwania i presja zawsze będą, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mentalnie musimy to znieść - dodał Maciej. Maciek porównał, że skocznia była dużo lepiej przygotowana niż podczas piątkowych kwalifikacji, w trakcie których zawodnicy narzekali na nierówności na zeskoku. - Dzięki temu mieliśmy fajne skoki na śniegu, mogliśmy się skupić na lądowaniu - przyznał. Zgodnie z prawdą Kot podkreślił, że konkurs był bardzo ciekawy. - Po pierwszej serii małe różnice zapowiadały ciekawą drugą. Podium jest dla nas miłym akcentem, nagrodą za ciężką pracę wykonaną latem. To dopiero początek sezonu. Trzeba twardo stąpać po ziemi i ciężko pracować. Sezon jest długi, obfitujący w konkursy - zapowiada Maciej Kot. - Trzeba dalej ciężko pracować i wykorzystać rezerwy, które są. I w tych najważniejszych momentach pokazać rywalom, że jesteśmy mocni - powiedział zakopiańczyk. Prosto z Wisły Michał Białoński, Waldemar Stelmach