Jest środek wakacji, upały rekordowe. W najchłodniejszym momencie doby 25 stopni Celsjusza, za dnia 35. Tymczasem na Woodstocku Jurek Owsiak ma zimową zadymę w środku lata i zjeżdża na plastikowym jabłuszku ze stoku śnieżnego, przygotowanego właśnie przez ludzi Topolskiego. Gdy oglądamy obrazki z Kostrzyna nad Odrą, trudno zwątpić w to, że uda się przygotować skocznię na PŚ w Wiśle-Malince. Niepewność została jednak zasiana, gdy kilkanaście dni temu dyrektor Pucharu Świata w Wiśle Andrzej Wąsowicz zarządził pierwszą próbę rozłożenia śnieg na zeskoku i dojeździe, po czym okazało się, że 60-centymetrowa warstwa białego puchu topnieje w pełnym słońcu. Przyjechały telewizje i ogłosiły, że nad przeprowadzeniem konkursów na obiekcie im. Adama Małysza pojawił się wielki znak zapytania. - Prezes Wąsowicz chciał dobrze. Przy rozścielaniu zapomniano jednak jaka jest temperatura i nie zabezpieczono śniegu poprzez jego nakrycie foliami. Straty się pogłębiły. Pamiętajmy jednak o tym, że zaczął topnieć ten śnieg, który rozścielili, a nie ten z banku śniegu, jaki mamy na dole skoczni - powiedział Interii Bogusław Pokrywka - pełnomocnik zarządu ds. systemów naśnieżania w Supersnow. W tym roku PZN zmienił zasady współpracy z firmą z Maniów. Rok temu Supersnow nie tylko produkował śnieg, ale też odpowiadał za rozłożenie go na buli, zeskoku i dojeździe. Tym razem rozłożenie śniegu wziął na siebie PZN, a dokładniej jego terenowy oddział - Śląsko-Beskidzki Związek Narciarski. Wbrew temu, od momentu nieudanego pokrycia śniegiem skoczni, Pokrywka osobiście nadzoruje proces. 9 listopada wieczorem rozpocznie się rozścielanie zmagazynowanego śniegu po obiekcie. - Na 13 listopada skocznia będzie gotowa - zapewnia Pokrywka. Kwalifikacje zaplanowano na 16 listopada, zatem reprezentacja Polski będzie mogła przez trzy dni potrenować. Już rok temu Supersnow pokazał w Wiśle, że jest w stanie pokonać wysokie temperatury. Firma z Podhala, dla spokoju panikujących organizatorów, naprodukowała tyle śniegu, że 800 metrów sześciennych trzeba było wywieźć na boisko piłkarskie w Wiśle. Od kilku tygodni dwa agregaty produkują w Wiśle po 160 metrów sześciennych dziennie. Z powodu wyższych niż zwykle o tej porze roku temperatur dwa-trzy kubiki dziennie topnieją, te straty są jednak wkalkulowane. Wedle długoterminowych prognoz, 9 listopada najwyższa temperatura ma spaść do 15 stopni Celsjusza (w nocy do sześciu), a 13 listopada, gdy obiekt ma być gotowy do skakania za dnie będzie 13 stopni, a nocą zero. Trzy dni później, czyli na kwalifikacje do PŚ za dnia będzie 9 stopni, a nocą - zero. A tak sytuację relacjonował nam wczoraj dyrektor PŚ w Wiśle Andrzej Wąsowicz.Michał Białoński