Ziobro wygrał sobotni konkurs skoków przed Kamilem Stochem. W niedzielę na pierwszym stopniu podium stanął tegoroczny mistrz świata z Val di Fiemme, a Ziobro był trzeci. - Dla mnie to wielka radość, że do znanego już wszystkim Kamila Stocha dołącza kolejny zawodnik naszego klubu i to od razu dwukrotnie zajmując miejsce na pucharowym podium - cieszył się Przybyła. Wiceprezes WKS i międzynarodowy sędzia skoków narciarskich przypomniał też moment, gdy w 2000 roku rodzice przywieźli Ziobrę z oddalonych o około 50 km od Zakopanego Spytkowic. - Od razu pokazał, że jest bardzo sprawny fizycznie, niezwykle zdyscyplinowany i ambitny, a jednocześnie czupurny. Chłopak o mocnym charakterze, który - jak to się mówi - nigdy nie dawał sobie w kaszę dmuchać - zauważył. Dodał, że młodego skoczka nigdy nie trzeba było namawiać do treningów. - Swoją pracę wykonywał zawsze bardzo sumiennie i z dużym zaangażowaniem. To u sportowca cenne cechy - podkreślił. Zapytany, jaki wpływ na dalszą karierę może mieć sobotnie zwycięstwo, a także zajęcie trzeciego miejsca w niedzielnych w zawodach PŚ, szkoleniowiec powiedział, że na pewno mocno go to podbudowało. - Oczywiście nie oznacza to, że tak będzie w każdym konkursie, ale stać go na podium. Są zawodnicy, których stać na wygrywanie i tacy, którzy muszą zadowolić się miejscami od 10 do 30. Jasiek moim zdaniem należy do tej pierwszej grupy - podsumował Przybyła. Mocny charakter skoczka ze Spytkowic zauważono także w zakopiańskim zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego. - Jasiu ukończył naszą szkołę dwa lata temu. Zawsze był ambitny i pracowity - wręcz zdeterminowany do trenowania. Niech przykładem tego będzie moment, gdy miał słabsze wyniki w nauce. To oczywiście oznaczało zawieszenie treningów z prowadzącym szkolenie Krzysztofem Sobańskim. Natychmiast mocno się sprężył, błyskawicznie wszystko nadrobił i więcej nie dopuścił do takiej sytuacji - wspominała dyrektor SMS Barbara Sobańska. Poproszony o ocenę występów Polaków podczas ostatnich konkursów PŚ były trener m.in. złotego medalisty ZIO z Sapporo w 1972 Wojciecha Fortuny Janusz Fortecki zauważył, że doskonałe miejsca skoczków wynikają głównie z wieloletniej pracy sztabu szkoleniowego. - Łukasz Kruczek wspierany przez swoją ekipę i trenerów klubowych świetnie prowadzi kadrę. Mamy też bardzo zdolną młodzież i chyba po raz pierwszy w historii mamy szansę na powtarzalne wyniki w tym i najbliższych sezonach - i to właśnie nie tylko miejsce w dziesiątce, ale na podium. Czy jednak można mówić już o polskiej szkole skoków? Mam nadzieję, że tak, chociaż uważam, że to mogą autorytatywnie stwierdzić wyłącznie ci, którzy obecnie z naszą kadrą pracują - podkreślił.