Aktualna sytuacja na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince, gdzie 16 stycznia ma się odbyć konkurs Pucharu Świata, jest bardzo zła. Na zeskoku obiektu zostały tylko resztki śniegu, temperatura powietrza we wtorek w południe przekraczała 8 st. C, w nocy także nie spada znacznie poniżej zera. - Mamy kupiony zapas śniegu, partiami będzie przywożony z Podhala i układany na skoczni. Nasza nadzieja w tym, że prognoza pogody na najbliższe dni przewiduje ochłodzenie, od soboty temperatura w ciągu dnia ma spadać poniżej zera. Ostateczna decyzja dotycząca konkursu zapadnie w niedzielę 12 stycznia, około godziny 14. Podejmie ją dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer, który musi zawiadomić kierowników ekip o tym, czy mają przyjechać do Wisły, czy pojechać bezpośrednio do Zakopanego - dodał prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego. Na pytanie, gdzie i za ile można dzisiaj kupić w Polsce śnieg, prezes Wąsowicz konkretnie nie odpowiedział. - Nie mogę ujawnić źródła pochodzenia białego puchu. To dzisiaj w prawie całej Europie towar bardzo deficytowy. Mogę jedynie potwierdzić, że nie dostałem go z zapasów Centralnego Ośrodka Sportu, oni też mają problemy z wiosenną aurą w środku zimy - zaznaczył Wąsowicz. Wiceszef związku dodał, że organizatorzy nie wykluczają zastosowania ciekłego azotu do przygotowania torów. - Jestem po rozmowach z ludźmi zajmującymi się wytwarzaniem śniegu z ciekłego azotu. (...) Możemy zamrozić tory do minus 80 st. i przez trzy dni utrzymać w takiej temperaturze. (...) Technicznie jesteśmy przygotowani, ale finansowo to radykalnie podraża imprezę - wyjaśnił. Takie rozwiązanie kosztowałoby około 300 tys. zł. Organizatorzy musieliby znaleźć na nie sponsora.