Niespełna trzy lata temu w Lahti "Biało-Czerwoni" wywalczyli historyczny złoty medal mistrzostw świata w konkursie drużynowym. W sobotę zajęli tam dopiero szóste miejsce. W porównaniu z tamtym wielkim sukcesem, w składzie drużyny nastąpiła tylko jedna zmiana: Macieja Kota zastąpił Jakub Wolny. "Tym razem skocznia w Lahti nie okazała się szczęśliwa dla naszej drużyny. Polacy zajęli szóste miejsce. To najgorszy wynik 'Biało-Czerwonych' w drużynówce w tym sezonie" - komentował zaraz po konkursie Małysz w mediach społecznościowych. "Już po wczorajszych skokach miałem świadomość, że o miejsce na podium będzie dzisiaj bardzo trudno, ale jednak oczekiwałem trochę lepszego rezultatu. Niestety, chwilowo nasza drużyna jest rozbita. Mam nadzieję, że trenerzy znajdą sposób na poprawę sytuacji" - pisał w sobotę mistrz świata z Lahti z 2001 roku. Jak duży jest dziś kłopot Orłów? - To jest trochę tak, że jeśli coś nie idzie, to się często udziela całej drużynie - mówił Małysz na antenie TVP. - Ze skoków nie można być zadowolonym, ale z drugiej strony nie są one tak złe, żeby wylądować na szóstym miejscu - podkreślał Orzeł z Wisły. Największym problemem może być fakt, że nie do końca wiadomo, o co chodzi. - Na pewno jest trochę pracy przed sztabem, żeby dojść do tego, co jest grane, czy inni zaczynają nas wyprzedzać na sprzęcie, czy popełniamy jakiś błąd, który nie do końca jest dla nas widoczny - mówił niepokojąco dyrektor polskiej reprezentacji. - Analiza przede wszystkim! Żeby być mocniejszym na Raw Air i mistrzostwa świata w Planicy - zaznaczył Małysz. A już dziś kolejne zmagania skoczków w Lahti. O 14 kwalifikacje, a o 15.30 konkurs indywidualny Pucharu Świata. WS Na następnej stronie klasyfikacje generalne Pucharu Świata i Pucharu Narodów.