Początek rywalizacji w cyklu Raw Air na skoczni w norweskim Oslo nie okazał się szczęśliwy dla Macieja Kota. Zakopiańczyk osiągnął jedynie 112 metrów i nie mógł być zadowolony ze swojego skoku. - Zaryzykowałem. Miałem nowe zadanie od trenera, ale nie przyniosło ono oczekiwanego rezultatu. Mocno mnie skręciło za progiem i ciężko było później wyeliminować ten błąd - powiedział Kot. - Warunki są bardzo dobre. Myślę, że jak na Oslo wręcz rewelacyjne. Jesteśmy przyzwyczajeni do innej pogody w Oslo - dodał zapytany o warunki. Tegoroczna edycja Raw Air jest dopiero drugą w historii. Jak Maciej Kot ocenia przygotowanie organizatorów w pierwszej części rywalizacji? - Mam nadzieję, że organizacja dopisze i przede wszystkim pogoda będzie dobra, a skoki będą coraz lepsze z próby na próbę. - W zeszłym roku organizacja wypadła dobrze. Były drobne problemy logistyczne. Wiadomo, że są to długie przejazdy. W tym roku jest to troszkę inaczej zorganizowane. Było dobrze, ale myślę, że są pewne rzeczy, które mogą zostać zrobione lepiej - uzupełnił 21. zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Turniej w Norwegii jest uważany przez organizatorów za najbardziej ekstremalny w historii tej dyscypliny. Jak reprezentant Polski odnosi się do wypełniania sezonu coraz większą ilością turniejów? - Uważam, ze każdy nowy twór jest czymś dobrym. Jednak buduje to zaciekawienie większej liczby kibiców. Niektórzy mogą nie być przekonani do tradycyjnych zasad i takie nowe twory mogą kogoś zainteresować. Ma to na celu propagowanie skoków narciarskich. Dla nas też jest to interesujące, są dodatkowe nagrody. Walczymy w Pucharze Świata, ale walczymy również o dodatkową klasyfikację. Są to ciekawe pomysły - zakończył rozmowę Maciej Kot. Z Oslo Aleksandra Bazułka