W sobotę na Wielkiej Krokwi rozegrano zawody drużynowe, w których triumf zgarnęli Niemcy, przed Austriakami i Polakami. W konkursie nie zabrakło emocji, dwa razy bity był rekord skoczni - wziął go Dawid Kubacki skokiem na 143,5 metra - a serca kibiców zadrżały, gdy groźnie upadł David Siegel. Co więcej, walczących z naszymi Orłami o podium Norwegów zdyskwalifikowano, a kapitalnie dysponowani Niemcy Austriaków ograli raptem o 0,1 punktu. Co więcej, skakano daleko i efektownie. W niedzielę kibiców i skoczków czekały zawody indywidualne. Apetyty były spore, zwłaszcza po niedzielnej serii próbnej, w której triumfował Dawid Kubacki (133,5 metra) przed Kamilem Stochem (131 metrów). Znów za to zawiódł japoński lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi, który skoczył 127 metrów i po raz kolejny na Wielkiej Krokwi nie zachwycił. Zawody skokiem na 117. metr otworzył Przemysław Kantyka (48. miejsce), który w niedzielę zadebiutował w Pucharze Świata. Andrzej Stękała, drugi z Polaków, również nie zawiódł, skoczył 122 metry i pokazał, że ma chrapkę na występ w drugiej serii zawodów. Ta nie była mu pisana, sędziowie zdyskwalifikowali go za nieprzepisową wagę. Klemens Murańka, przed laty wielka nadzieja polskich skoków, lądował na linii oznaczającej 117,5 metra (47. miejsce). A zaskoczył wszystkich młokos Paweł Wąsek, który uzyskał kapitalne 129 metrów i został liderem zawodów (18. miejsce). Serię polskich skoków na początek zamknął Aleksander Zniszczoł, jego wynik to 120,5 metra (45. miejsce). Maciej Kot, który udanie wrócił do drużyny w sobotę, na swój skok musiał czekać bardzo długo na szczycie skoczni. Wreszcie sędziowie zapalili mu zielone światło, a Polak uzyskał 126 metrów i awansował do drugiej serii z trzydziestej pozycji. Weteran Stefan Hula "odpalił" w najlepszym momencie, skoczył 129 metrów, został liderem i pewnie wziął awans do drugiej serii zawodów z dziewiątej lokaty. Swojej próby nie mógł wstydzić się Jakub Wolny, 124,5 metra potwierdziło, że nasz zawodnik jest w formie i zasługuje na miejsce w "30" Pucharu Świata (17. miejsce). Wielkie emocje towarzyszyły kibicom podczas skoków ostatnich w stawce trzech Polaków. Najpierw rekordzista Wielkiej Krokwi Dawid Kubacki skoczył 128 metrów, a do tego miał problemy z lądowaniem i wylądował pod koniec drugiej dziesiątki zawodów (16. miejsce). Piotr Żyła chwilę później nie zachwycił, skokiem na 123,5 metra wziął awans, ale dopiero w trzeciej dziesiątce (25. miejsce). Niestety Kamil Stoch również zawiódł, skoczył tylko 122,5 metra i... nie awansował do drugiej tury zawodów. Lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi miał tak samo pod górkę jak trójka Polaków, skoczył tylko 124 metry i był po pierwszej serii 23. To był prawdziwy pogrom faworytów, którzy skakali w fatalnych warunkach. Awans do drugiej serii zawodów zapewniło sobie sześciu Polaków, najlepszy Stafan Hula jest dziewiąty. Z rywalizacją pożegnali się Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Przemysław Kantyka oraz zdyskwalifikowany przez jury Andrzej Stękała. Niestety los kolegów z kadry podzielił Kamil Stoch, który zakończył konkurs na 36. pozycji. Serię drugą rozpoczął Maciej Kot, który tym razem uzyskał 119 metrów i nie miał wesołej miny na koniec rywalizacji. Był 30. Chwilę później Piotr Żyła wlał nieco nadziei w serca fanów, skoczył 128 metrów i wreszcie błysnął formą, zawody zakończył na 19. miejscu. A pierwsze punkty w karierze zdobył 19-letni Paweł Wąsek, który w drugiej serii skoczył 121 metrów i choć spadł w klasyfikacji na miejsce 27., nie miał powodów do narzekania. Tak samo jak Jakub Wolny, który skokiem na 124,5 metra potwierdził, że jego miejsce w "30" nie było przypadkiem. W zawodach był ostatecznie 22. Wielkie emocje wywołał skok Dawida Kubackiego, który uzyskał 130 metrów w drugiej serii i nieznacznie się poprawił. "Mustaf" miny wesołej nie miał, to były jego najsłabsze skoki w weekend na Wielkiej Krokwi. A i tak był najlepszy w kadrze Stefana Horngachera, zawody zakończył na dwunastym miejscu. Najlepszy z Biało-Czerwonych po pierwszej serii, Stefan Hula, w swoim drugim skoku lądował na linii 127,5 metra i niestety nie utrzymał pozycji w czołowej dziesiątce zawodów. Finiszował siedemnasty. Zwyciężył Austriak Stefan Kraft, który obronił pozycję lidera po pierwszej serii skokiem na 132,5 metra. Drugie miejsce zajął Norweg Robert Johansson, który z czwartej lokaty wdarł się na podium. A trzeci był Japończyk Yukiya Sato, sensacyjny wicelider pierwszej serii, który po raz pierwszy w karierze wywalczył podium Pucharu Świata. W drugiej serii klasą dla siebie był lider PŚ Ryoyu Kobayashi, który z 23. lokaty awansował na miejsce siódme - skoczył w serii drugiej 133,5 metra - i powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej.