Trener Stefan Horngacher postawił na sprawdzony skład, choć już w minionym roku ulegał on drobnym modyfikacjom. O wygraną pod Tatrami walczyć będą: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Maciej Kot. Trzej pierwsi mogli być pewni miejsca w drużynie, choć Żyła skakał w piątek znacznie poniżej swoich możliwości. Czwarte miejsce w zespole przypadło Kotowi, choć dopiero bardzo powoli odzyskuje on lepszą formę. Najlepszym z Polaków w piątkowych kwalifikacjach niespodziewanie był Aleksander Zniszczoł, który zajął szóste miejsce. Do "drużynówki" jednak się nie załapał. Nie znalazł się w niej także Jakub Wolny, który w listopadzie w Wiśle poznał smak drużynowego zwycięstwa. - Czwarty do drużyny? Olek skoczył najlepiej z naszych w kwalifikacjach, ale trenerzy biorą pod uwagę stabilność zawodników, tych, którzy w Pucharze Świata skaczą już od jakiegoś czasu - podkreślił po piątkowych skokach Małysz. - Decyzja nie jest łatwa - dodał i chwalił Zniszczoła. - Olek skoczył dobry skok w kwalifikacjach, ale nie tylko. On od początku sezonu pokazuje się w Pucharze Kontynentalnym z jak najlepszej strony. Gdy przyjechał na Turniej Czterech Skoczni, trochę go to przygniotło, ale nie stracił nic na formie i cały czas jest brany pod uwagę - zaznaczył Małysz. Do niedzielnego konkursu indywidualnego zakwalifikował się komplet 11 Polaków. - Może ci najlepsi, którzy jechali z tyłu, nie skoczyli dobrych skoków, ale to też było trochę wywołane warunkami - ocenił Małysz. Dziesiąty w kwalifikacjach był Kubacki, choć w seriach treningowych nie dał szans rywalom. Dopiero 21. miejsce zajął Stoch, 40. był Żyła, a 41. Kot. - Jedenastu zawodników w konkursie i to jest chyba bardzo dobrze. Będą walczyć - mówił Małysz. - W sobotę jest nowy dzień, ma być zimniej, ma nie wiać. Pojutrze jeszcze zimniej, tak że do boju! - dodał. Z Zakopanego Michał Białoński, Waldemar Stelmach