Zapytany o nastrój po sobotnim konkursie Przybyła powiedział, że... "marny". "Bo oprócz świetnego Kubackiego (134 i 143,5m) i zaskakująco dobrego Kota (130 i 132,5), u którego wreszcie zaczęło iść w dobrym kierunku, Piotrek (126,5 i 130) i Kamil (136 i 131,5) trochę mnie zawiedli. Pierwszy skok Żyły, jak na niego, bardzo słaby, a w drugiej próbie Stoch fatalnie wylądował". Zaznaczył jednak, że błąd na zeskoku multimedalisty olimpijskiego był najprawdopodobniej spowodowany nagłym podmuchem wiatru. "Nie wydaje mi się, żeby było inaczej, bo z jego doświadczeniem jakaś dekoncentracja raczej nie wchodzi w grę"- zauważył były arbiter. Dodał, że mocno zdziwiła go decyzja jury. "A nawet przeraziła! Bezpieczeństwo zawodników powinno być celem nadrzędnym, więc belka na poziomie 18-19 w tych warunkach moim zdaniem nie powinna być ustawiona. Owszem, skoki były widowiskowe, ale Niemiec David Siegel przypłacił to upadkiem i kontuzją. A Dawid wprawdzie ustanowił rekord Wielkiej Krokwi (143,5m), ale i on przecież miał problem z ustaniem" - przypomniał. Do niedzielnego konkursu indywidualnego zakwalifikowała się cała jedenastka Polaków. Kto ma szanse na podium, a kto na trzydziestkę? "Dawid jest, jak to się mówi, w gazie, więc podium może śmiało wywalczyć, bo po drużynówce był trzeci. Co do Kamila, Piotrka i Maćka na podstawie ich dzisiejszego startu nie bardzo umiem powiedzieć. Liczę jednak, że w sumie zapunktuje szóstka, chociaż chciało by się, żeby u siebie dokonali tego wszyscy" - podsumował Przybyła. W klasyfikacji Pucharu Narodów prowadzi Polska z 2577 pkt, przed Niemcami, którzy tracą do "Biało-Czerwonych" tylko 38 pkt. Trzecie miejsce zajmują Japończycy (1905 pkt.). Autor: Joanna Chmiel